W poniedziałek przed rektoratem protestowali pracownicy UWM. Domagają się obiecanych przez rząd podwyżek i większych nakładów na naukę.
Pracownicy UWM poparli ogólnopolski protest środowiska akademickiego. W Kortowie przed rektoratem pojawiło się około 200 osób. Domagają się oni przede wszystkim wyższych płac. Trzy lata temu rząd obiecał, że do 2021 roku wynagrodzenia pracowników szkół wyższych wzrosną o 30 proc.
– Zrealizowano jednak 7 proc. podwyżki w 2019 roku, 6 proc. w 2020 i zaproponowano rozmowy na temat podwyżki płac w 2023 roku. Dlatego domagamy się spełnienia tej obietnicy, czyli realnych podwyżek wynagrodzeń i 17 proc. wzrostu wynagrodzeń w 2022 roku dla wszystkich pracowników szkolnictwa wyższego i nauki, a także podwyżki minimalnego wynagrodzenia profesora do wysokości 3-krotnego minimalnego wynagrodzenia za pracę, czyli 9032 zł brutto w 2022 roku – mówił Jacek Michalak, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego UWM.
Drugi powód poniedziałkowego protestu to postulat, aby rząd zwiększył systemowo nakłady na naukę do wysokości 3 proc. PKB brutto. Jak mówią pracownicy UWM, zagwarantuje to rozwój polskiej nauki i lepszą jakość kształcenia studentów i doktorantów. Brak odpowiedniego dofinansowania przekłada się natomiast m.in. na małe zainteresowanie karierą naukową wśród młodych ludzi.
– Nauka to inwestycja w naszą przyszłość, a nie koszt w budżecie państwa. Bez tej inwestycji nie jesteśmy w stanie dogonić krajów rozwiniętych, a przyszłe pokolenia Polaków będą miały gorsze warunki rozwoju niż ich europejscy rówieśnicy – powiedział Maciej Neugebauer, przewodniczący uniwersyteckiej “Solidarności”.
Mogę coś dodać ja rozumiem ze uczelnie są potrzebne bo nauka jest potrzebna do wzrostu gospodarczego ale nauczyciele tez żeby mieć swoje pieniądze powinni otwierać sobie firmy wtedy by może to im wystarczało ale życzeń im podwyżki do otwarcia firm dodam tym bardziej szkołach wyższych