Nad jeziorem Tajty pod Giżyckiem ktoś wyciął około 4 tys. metrów trzciny. – Demolka dna – napisał na Facebooku prof. Wojciech Łukowski, pochodzący z Mazur politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wycięta trzcina, zniszczona linia brzegowa, nawieziony piasek i żwir, a także wbijanie pali i ustawianie pomostów – to główne grzeszki właścicieli działek nad jeziorami. Niektórzy nie wiedzą – i aż trudno w to uwierzyć, że nie pytając nikogo o zgodę, robią to nielegalnie.
Ktoś wyciął trzcinę. Czy zrobił to legalnie?
Zgodnie z ustawą Prawo wodne, za niszczenie lub uszkadzanie brzegów wód śródlądowych grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności do roku. I w takich sprawach zapadło już wiele wyroków.
Nie wiadomo, czy w takiej niewiedzy żył ktoś, kto wyciął trzcinę nad jeziorem Tajty w miejscowości Wronka niedaleko Giżycka. Fakt ten jednak zbulwersował profesora Wojciecha Łukowskiego. Jest on politologiem na Uniwersytecie Warszawskim, ale mieszka w Giżycku.
“Znowu zamach na mazurskie jeziora! Tym razem wycinka trzciny, co najmniej 4 tysiące metrów, demolka dna. Najbardziej mnie smuci, że samorządy tego nie widzą. A na lewo i prawo deklarują swoją miłość do Mazur. A wycinka trzciny to tylko ułamek problemu. Gdzie jest władza publiczna?” – napisał profesor na Facebooku.
* Dalsza część artykułu znajduje się pod postem.
Nie tylko na wycinkę trzciny trzeba mieć pozwolenie
Kamil Turowski, prezes Fundacji Aqua z Olsztyna, która pomaga w przywracaniu powszechnego i bezpłatnego dostępu do wód publicznych w całym kraju, potwierdza: wycinka trzciny z jeziora również wymaga uzyskania pozwolenia.
– Na wycinkę trzciny, budowę pomostu oraz wykonanie robót w wodach w takim zakresie, jak widać na powyższych zdjęciach, inwestor zobligowany jest do uzyskania zgody wodnoprawnej – mówi nam Kamil Turowski.
Taką zgodę uzyskuje się w Państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie. Prezes Fundacji Aqua stwierdza jednak, że jest to czynność dość skomplikowana, a inwestor musi uzyskać szereg innych dokumentów załączanych do wniosku.
– Dodatkowo, po uzyskaniu zgody wodnoprawnej, należy zawrzeć umowę użytkowania gruntu Skarbu Państwa. Jezioro, nawet na wysokości naszej działki, nie jest naszą własnością. Prawo do korzystania z wód jeziora w sposób zwykły i powszechny, np. kąpiel, szeroko rozumiana rekreacja, pływanie łodzią czy wędkarstwo, mają wszyscy – wyjaśnia Turowski.
I dodaje: – Taka umowa jest zobowiązaniem płatnym – należy uiszczać cyklicznie opłatę roczną. Stawka opłaty za metr kwadratowy pomostu wynosi 5 zł, natomiast za wycinkę metra kwadratowego trzciny trzeba zapłacić 31 groszy.
Sprawą zainteresował się Michał Wypij. “Zaalarmowany głosami mieszkańców bez wahania zdecydowałem się podjąć interwencję poselską w Wodach Polskich. Należy niezwłocznie wyjaśnić, czy prowadzone roboty w wodach, wycinka trzciny, naruszenie linii brzegowej oraz budowa pomostu odbywają się za zgodą i wiedzą właściwych organów. Ingerencja człowieka w mazurskie jeziora powinna odbywać się pod szczególnym nadzorem społecznym” – poinformował poseł na Facebooku.
Taką decyzję podjęła dyrekcja Miejskiego Szpitala Zespolonego w Olsztynie. Szpital nie realizuje też planowych przyjęć i zabiegów. Przypomnijmy, że we wtorek obecność koronawirusa potwierdzono...
Michał Ostrowski pochodzi z Mikołajek. Jest studentem filologii polskiej na UWM w Olsztynie. Za miesiąc czeka go obrona pracy magisterskiej. Z powodu koronawirusa ominął...
Kilku lokalnych przedsiębiorców pozbywa się swoich biznesów. Na sprzedaż wystawiono restaurację Browar Warmia, szkołę tańca Eranova czy kamienicę nad Łyną, gdzie do niedawna mieściła...
Nowe przypadki zakażenia koronawirusem na Warmii i Mazurach. Trzy dotyczą Miejskiego Szpitala Zespolonego w Olsztynie. Drugie ognisko zakażeń jest w Piszu. Według naszych informacji...