Sojusz Lewicy Demokratycznej i Platforma Obywatelska do wyborów samorządowych w Ełku szły pod jednym szyldem w 2018 roku. Teraz jednak sen o „zjednoczonej opozycji” w Ełku rozpada się na naszych oczach.
W Ełku od 2006 r. rządzi bezpartyjny prezydent Tomasz Andrukiewicz. W opozycji do niego pozostają wszystkie siły partyjne w mieście – PiS, PO i Lewica. Dwie ostatnie w ostatnich wyborach postanowiły się zjednoczyć i wystartowały pod wspólnym szyldem jako „KO-L” – czyli Koalicja Obywatelska – Lewica wystawiając na prezydenta miasta wspólną kandydatkę Annę Wojciechowską (obecnie posłanką, która objęła mandat po zmarłej Annie Wasilewskiej).
Partie po wyborach utworzyły wspólny klub w Radzie Miasta przeforsowując nawet swojego kandydata na przewodniczącego, którym został Włodzimierz Szelążek, w przyszłości zastępca prezydenta Andrukiewicza.
Jako pierwszy klub opuścił w 2020 r. związany z Wiosną Roberta Biedronia radny Hubert Górski. Prawdziwe trzęsienie ziemi przyniósł jednak ostatni tydzień. Najpierw z klubu radnych został wykluczony przewodniczący ełckiej Platformy Obywatelskiej Adam Dobkowski, później rezygnację z członkostwa w partii złożył kolejny z byłych wiceprezydentów Krzysztof Wiloch, argumentując to brakiem możliwości współpracy z szefem ełckiej Platformy i zarzucając mu jednocześnie łamanie statutu PO.
Przewodniczący lokalnych struktur PO Adam Dobkowski zapowiedział na 17 czerwca posiedzenie lokalnych struktur w partii, które zajmą się tym kryzysem.
Tymczasem lider Platformy Donald Tusk forsuje ideę wspólnego startu całej opozycji w najbliższych wyborach parlamentarnych. Czy ełcki przykład jest dowodem na to, że pomysł Tuska to blamaż okaże się zapewne w najbliższym czasie.
Sama twarzyczka mówi sama za siebie. Co za dzwon z tej kobiety. Kto ja posłem zrobił. Świat się pomylił, tak cudowną Annę Wasilewska zastąpiła taka kaczerbicha. Wstyd PO.