Policjanci, komendant straży miejskiej z Barczewa i weterynarze z Bukwałdu próbowali uratować rannego bielika znalezionego w lesie. Drapieżnik trafił pod opiekę specjalistów, ale niestety nie przeżył.
Niecodzienne zgłoszenie dotarło w ostatni piątek do policjantów z komisariatu w Barczewie. Funkcjonariusze zostali poproszeni przez jednego z mieszkańców o pomoc bielikowi. Wystraszony i ranny ptak leżał w lesie w miejscowości Ruszajny. Mężczyzna, który znalazł bielika, wskazał dokładne miejsce jego pobytu. Jak mówił policjantom, bał się podejść bliżej do zwierzęcia.
Oprócz policjantów w akcję ratowniczą włączył się także komendant Straży Miejskiej z Barczewa, który przyjechał na miejsce samochodem wyposażonym w specjalną klatkę do przewozu zwierząt. Policjanci skontaktowali się z Fundacją Albatros i wspólnie zdecydowano, aby ranny ptak trafił do Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Dzikich w Bukwałdzie.
Nie udało się uratować rannego bielika
Drapieżnika przewieziono do lecznicy, w której otrzymał niezbędną i specjalistyczną pomoc. Niestety, bielika nie udało się uratować.
– Ptak został porażony prądem. Miał rozległe poparzenia, a przyczyną śmierci był wynikające z tego zmiany krążeniowe – mówi nam Ewa Rumińska z Fundacji Albatros.
To był dorosły samiec bielika. Jak mówi Ewa Rumińska, ptak raczej nie uderzył w przewód energetyczny, tylko zetknął się z większym urządzeniem – na przykład transformatorem. Podobne sytuacje zdarzają się niestety dosyć często.
– Niektóre elementy infrastruktury energetycznej są niebezpieczne dla ptaków. A statystyki, dotyczące ptaków porażonych prądem, są przerażające. Do takich sytuacji, gdzie na przykład ptaki zahaczają o instalacje wysokiego napięcia i zostają ranne, są nagminne. Jedyne, co my, ludzie, możemy zrobić, to namierzać takie miejsca i zgłaszać odpowiednim służbom – apeluje Ewa Rumińska.
PISALIŚMY RÓWNIEŻ: