Polski parlament zatwierdza podwyżkę podatków na alkohol i słodkie napoje, ale pojawia się weto prezydenta

2025-11-11

Większość rządu w parlamencie zatwierdziła plany Ministerstwa Finansów dotyczące podwyższenia podatków na alkohol, napoje słodzone i napoje energetyczne.

Ministerstwo przedstawiło plany jako sposób na poprawę zdrowia Polaków. Jednak krytycy podatków twierdzą, że są one po prostu środkiem generującym dochody. W każdym razie wydaje się, że ustawa zostanie zawetowana przez opozycyjnego prezydenta Karola Nawrockiego, który zapowiadał sprzeciw wobec podwyżek podatków.

W piątek Sejm, potężniejsza izba niższa parlamentu, zatwierdził podwyżkę akcyzy na alkohol o 15% w przyszłym roku i 10% w 2027 r. – czyli znacznie więcej niż zapisane obecnie w ustawie podwyżki po 5% w każdym z tych lat.

Podjęte działania podniosą cenę typowej butelki piwa o 0,16 złotego (0,04 euro), a butelki wódki o 3 złote (0,71 euro), podaje Dziennik Gazeta Prawna codziennie. Wygenerowane dodatkowe dochody zasilą przyszłoroczny budżet o 1,96 mld zł – wynika z obliczeń ministerstwa finansów.

Ministerstwo w zapowiedzi podwyżki wskazało jednak, że jej głównym celem jest „przeciwdziałanie szkodliwemu wpływowi alkoholu na zdrowie Polaków”.

Tymczasem Sejm zatwierdził także podwyżkę dopłaty do napojów słodkich i sztucznie słodzonych, wprowadzoną za poprzedniego rządu PiS w 2021 roku.

Opłata stała za napoje zawierające do 5 gramów cukru na 100 mililitrów lub dowolną ilość sztucznego słodzika wzrośnie o 40%, z 0,5 zł do 0,7 zł. Opłata zmienna za każdy gram cukru powyżej 5 na 100 mililitrów uległaby podwojeniu, z 0,05 zł do 0,1 zł.

Maksymalna opłata za litr takich napojów wzrośnie o 50%, z 1,2 zł do 1,8 zł. Tymczasem opłata stała za napoje zawierające kofeinę i/lub taurynę (substancje powszechnie stosowane w napojach energetycznych) zostanie podniesiona dziesięciokrotnie, z 0,1 złotego do 1 złotego, podaje nadawca RMF.

Według wyliczeń Polskiego Radia, w nowym systemie typowa cena dwulitrowej butelki Coca-Coli wzrosłaby o prawie 12%, z 9,49 zł do 10,60 zł.

Ministerstwo finansów twierdzi, że podwyżki są potrzebne, bo obecny poziom opłat jest „niewystarczający, aby wpłynąć na zachowania konsumentów” w sposób niezbędny do walki z „narastającym problemem otyłości”.

Obie ustawy uzyskały poparcie w parlamencie przez koalicję rządzącą, w której skład wchodzą zarówno lewica, jak i centroprawica. Sprzeciwiła się im jednak prawicowa opozycja, złożona z narodowo-konserwatywnego PiS i skrajnie prawicowej, wolnorynkowej Konfederacji (Konfederacji).

Wydaje się, że Nawrocki, który jest zwolennikiem PiS, prawdopodobnie skorzysta z prawa zawetowania ustaw. W sierpniu szef jego sztabu Zbigniew Bogucki powiedział Radiu Zet, że prezydent nie podpisze się pod podwyżką podatków od napojów alkoholowych i słodkich, zgodnie ze swą wyborczą obietnicą sprzeciwu wobec podwyżek podatków.

Wielu ekspertów skrytykowało także fakt, że dopłata do słodkich napojów nie stała się sposobem na poprawę zdrowia, jak pierwotnie twierdzono, ale raczej kolejnym narzędziem rządu pozwalającym zwiększyć wpływy podatkowe.

Na początku tego roku Najwyższa Izba Kontroli podała, że ​​opłaty, które dotyczą także mocnego alkoholu sprzedawanego w małych butelkach, między 2021 rokiem, w którym je wprowadzono, a 2023 rokiem przyniosły dla Narodowego Funduszu Zdrowia 5,2 mld zł.

Zamiast jednak zgodnie z zamierzeniami przeznaczać te pieniądze konkretnie na programy i zabiegi mające na celu zwalczanie negatywnych skutków zdrowotnych słodkich napojów i alkoholu, zamiast tego wykorzystano je jako źródło ogólnego finansowania służby zdrowia.

Konfederacja Lewiatan, wiodąca grupa lobby biznesowego, stwierdziła we wrześniu, że „zdecydowanie sprzeciwia się proponowanej bardzo gwałtownej podwyżce” podatku od cukru. „Niestety dotychczasowe doświadczenia pokazują, że prawdziwym celem jest generowanie dodatkowych dochodów budżetowych”, a nie wspieranie opieki zdrowotnej – napisano.

Tymczasem Łukasz Mazur, doradca podatkowy, który dziesięć lat temu był jednym z pomysłodawców pomysłu podatku od niezdrowych produktów, powiedział portalowi Onet, że jego wdrożenie całkowicie odeszło od pierwotnej koncepcji.

„Opłata miała zachęcić firmy do oferowania Polakom zdrowszych produktów” – stwierdził Mazur – m.in. poprzez opodatkowanie takich składników, jak wysokofruktozowy syrop kukurydziany i olej palmowy.

Jednak faktyczny podatek, który został wprowadzony, „to żart”, który „nie ma nic wspólnego z opieką zdrowotną” – dodał. „Jedynym celem jest zwiększenie dochodów budżetowych”, zwłaszcza gdy, tak jak obecnie, „jest załamanie budżetowe i trzeba znaleźć pieniądze”.

W Polsce deficyt budżetowy narastał spiralnie w związku z rosnącymi wydatkami na zamówienia w dziedzinie obronności i opiekę społeczną. W zeszłym roku kraj został objęty unijną procedurą nadmiernego deficytu, wymagającą opracowania planu lepszego zrównoważenia wydatków i dochodów.

Jednak z opublikowanych ostatnio danych Eurostatu wynika, że ​​w drugim kwartale tego roku Polska odnotowała drugi najszybszy roczny wzrost długu publicznego w UE.

Rząd dąży także do zwiększenia dochodów poprzez podniesienie stawki podatku dochodowego od osób prawnych płaconego przez banki. Rozwiązanie to zostało w zeszłym miesiącu zatwierdzone przez parlament, ponownie przy głosowaniu przeciw niemu prawicowej opozycji.

Bogucki zasugerował jednak, że w tym konkretnym przypadku Nawrocki mógłby zgodzić się na przyjęcie projektu, twierdząc, że obietnica prezydenta o niepodnoszeniu podatków „dotyczy zwykłych Polaków, małych polskich przedsiębiorstw”, natomiast w przypadku „dużych podmiotów, dysponujących ogromnymi zasobami, sytuacja jest nieco inna”.

Główne zdjęcie: Rollz International/Pexels

Anna Kowalski
Anna Kowalski
Jestem redaktorką naczelną Ukiel Magazine i od lat zajmuję się dziennikarstwem. W swojej pracy stawiam na rzetelność, przejrzystość i najwyższą jakość publikacji. Wierzę, że media powinny nie tylko informować, ale także inspirować do refleksji i dialogu.