Związkowcy walczący z prezydentem Olsztyna Piotrem Grzymowiczem o wyższe płace wyszli na ulice miasta. – Nie zrealizowano naszych postulatów, nie zbliżono się nawet do ich zrealizowania, dlatego dziś ta walka o godne płace przenosi się na ulice – mecenas Marcin Kotowski, reprezentujący protestujących pracowników.
Spór o wysokość podwyżek trwa w ratuszu od ponad roku. Związek Zawodowy Symetria, skupiających pracowników magistratu domaga się, “by płace w ratuszu stały się godne i adekwatne do obowiązków spoczywających na urzędnikach”. Związkowcy domagają się wzrostu wynagrodzeń o 1,5 tysiąca złotych oraz waloryzacji płac w zależności od zmiany przeciętnego wynagrodzenia lub wskaźnika inflacji. Ze swojej strony prezydent Piotr Grzymowicz zaproponował jedynie podwyżkę o 500 zł na dodatek rozłożoną na dwie transze, choć druga strona zmniejszyła swoje oczekiwania do 1,3 tys. zł.
“To jest słuszny protest”
Do tej pory protestujący zorganizowali kilka pikiet. Teraz forma protestu się zaostrza. W środowe popołudnie walczący o wyższe pensje zebrali się pod ratuszem. Przybyło kilkaset osób. Protest wsparł m.in. Adrian Zandberg, poseł i lider Lewicy Razem, a także Barbara Popielarz, wiceprzewodniczącą krajowych struktur OPZZ. Poseł Zandberg podkreślił, że przyjechał do Olsztyna, bo “to jest słuszny protest”. – Wasza praca jest niezmiernie ważna, ponieważ pełnicie usługi publiczne – parlamentarzysta mówił do zgromadzonych. – Jeśli was zabraknie, to polskie państwo po prostu się posypie. Musimy naprawdę, a nie tylko w słowach, zainwestować więcej w usługi publiczne. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy wasza praca będzie godnie wynagradzana.
Poseł Zandberg odniósł się także do prezydenta Piotra Grzymowicza. – Jest takie wyświechtane słowo „dialog”. Niektórzy lubią go nadużywać. Otóż problem polega na tym, że to słowo coś znaczy. Pracowników, którzy przychodzą z postulatami trzeba nie tylko wysłuchać, ale też porozmawiać o rozwiązaniach. Z tym pan prezydent Grzymowicz ewidentnie ma problem – stwierdził.
Pracownicy są tylko kosztem
Wiceprzewodnicząca Popielarz dodawała: – Przyjechałam tu z Warszawy, żeby w imieniu ponad 500 tys. członków związków zawodowych powiedzieć, że wspieramy was. To jest słuszna walka. To skandal, że prezydent nie znajduje miejsca dla dialogu.
Do toczącego sportu odniosła się Ewa Wyka, przewodnicząca Związku Zawodowego „Symetria”. – My jesteśmy tylko kosztem, a nie wartością dodaną i robi się wszystko, żeby ten koszt był najniższy, żeby na pracownikach oszczędzać. Tak było przez trzy ostatnie kadencje i tak będzie, skoro w budżecie miasta nie przewiduje się pieniędzy na waloryzację wynagrodzeń pracownika – oburzała się przewodnicząca Wyka.
Wygramy walkę o godne płace
Po pikiecie protestujący wyszli na ulice miasta. Przeszli m.in. ul. 1 Maja, Lanca, Mickiewicza, Kopernika. – Walczyliśmy w gabinetach. Podczas rokowań, podczas mediacji. Nie przyniosło to żadnego rezultatu. Usłyszeliśmy tylko, że pieniędzy nie ma. Nie zrealizowano naszych postulatów, nie zbliżono się nawet do ich zrealizowania, dlatego dziś ta walka o godne płace przenosi się na ulice. To, że państwo tutaj są świadczy o tym, że macie państwo motywację. I tylko działając konsekwentnie tą walkę o godne płace wygramy – mówi się mecenas Marcin Kotowski, reprezentujący protestujących pracowników.
Tych wsparli związkowcy m.in. z Michelin, MPK, DPS-ów, Indykpolu oraz Agrounii.
[…] https://ukiel.info/walka-o-godnosc-wynagrodzen-pracownicy-magistratu-wychodza-na-ulice-olsztyna/3044… […]