Zespół naukowców z UWM pracuje nad uszlachetnieniem biogazu do jakości biometanu. Ma to pomóc uniezależnić się od rosyjskiego gazu.
Kierownikiem projektu jest prof. Marcin Zieliński, a zespół tworzą: prof. Marcin Dębowski, dr Magda Dudek i dr Marta Kisielewska – naukowcy z Katedry Inżynierii Środowiska na Wydziale Geoinżynierii UWM.
Prowadzą badania nt. opracowania technologii uszlachetniania biogazu do jakości biometanu. Biogaz jest produktem gazowym składający się głównie z metanu (jego zawartość wynosi od 50 do 70 proc.) oraz dwutlenku węgla. Wykorzystuje się go m.in. do zasilania agregatów.
W wyniku uszlachetniania z biogazu usuwany jest CO2.
– Uszlachetniony biogaz zawiera do 99 proc. metanu i ma o 40-50 proc. większą wartość kaloryczną niż gaz surowiec. Może być wtłaczany do sieci gazowniczej. Może być także sprężany jak gaz ziemny i używany jako paliwo do napędzania pojazdów. Jest to obecnie najbardziej preferowana i przyszłościowa pod względem energetycznym forma wykorzystania biogazu – przyznaje kierownik projektu, prof. Marcin Zieliński (Gazeta Wyborcza).
Naukowcy wykorzystali osady pościekowe, aby uszlachetnić biogaz. Jest to proste i tanie rozwiązanie, które pozwoli na podniesienie jakości energetycznej gazu.
Oczyszczona w ten sposób substancja zawiera 99 proc. metanu i niecały 1 proc. dwutlenku węgla. Biometan można wykorzystać m.in. do napędzania silników w samochodach czy do zasilania sieci elektroenergetycznych.
Naukowcy dodali, że odpady poprodukcyjne można użyć do użyźniania gleb, zatem każdy surowiec zostanie wykorzystany.
Próby laboratoryjne uszlachetniania biogazu wyszły bardzo dobrze. Teraz zespół pracuje nad zwiększeniem wydajności procesu i przygotowaniem reaktora do jego przeprowadzenia w warunkach operacyjnych.
Zdaniem naukowców, biometan nie zastąpi w pełni rosyjskiego gazu, ale może być uzupełnieniem dostaw surowca.
– Dużo w tym względzie będzie zależeć od ceny gazu na świecie. A opłacalność naszej metody w dużym stopniu zależy od światowych cen gazu. Im będą wyższe, tym nasz biogaz potrzebniejszy – dodaje prof. Zieliński (Gazeta Wyborcza).