Polska zapowiedziała, że nie będzie płacić w rublach za dostawy gazu z Syberii, na co nalegał Władymir Putin. W zamian Gazprom wstrzymał dostawy tego surowca nad Wisłę.
Od dzisiaj od godz. 8 Rosjanie wstrzymali dostawy gazu do Polski rurociągiem jamalskim.
We wtorek PGNiG wydał komunikat w tej sprawie.
„Spółka odmówiła Gazpromowi zapłaty za gaz z kontraktu jamalskiego w rublach… Dzięki realizacji rządowej strategii dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w paliwo gazowe PGNiG jest przygotowane do pozyskania gazu z różnych kierunków m.in. poprzez połączenia gazowe na granicy zachodniej i południowej oraz Terminal LNG w Świnoujściu, który sukcesywnie zwiększa liczbę obsługiwanych metanowców” – możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie.
Obecnie polskie magazyny wypełnione są w 75 proc. To jedna z najwyższych wartości w całej UE. Jednakże analitycy w rozmowie z portalem Business Insider uważają, że Polacy mogą odczuć skutki wstrzymania dostaw. O ile nie powinno to bezpośrednio dotyczyć odbiorców indywidualnych, tak firmy mogą mieć narzucone ograniczenia.
– Jesteśmy gotowi na pełną niezależność od rosyjskich surowców. Odbyły się oczywiście dyskusje w ramach UE na temat zachowań państw europejskich po dekrecie Gazpromu dotyczącym płatności w rublach. KE zalecała solidarność i niestosowanie się do tego nakazu płatności w rublach. Państwa, z którymi prowadziliśmy rozmowy, wskazywały, że też nie będą się do tego nakazu stosowały – mówiła na konferencji prasowej Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.
Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, stwierdził, że sytuacja na rynku gazu w Europie może być niestabilna przez dwa lata. Rynek ustabilizuje się dopiero wtedy, gdy państwa europejskie będą mogły zdywersyfikować źródła gazu do poziomu, jaki zapewniała Rosja.
Gaz przestał płynąć także do Bułgarii i Litwy.