40-latek zadzwonił w nocy na numer alarmowy. Mówił, że ma myśli samobójcze. Kiedy służby przyjechały na miejsce, okazało się, że… mężczyzna nie chciał wracać pieszo z imprezy zakrapianej alkoholem.
Policjanci z Olsztyna mówią wprost: nie ma i nie będzie pobłażania wobec takiej bezmyślności, jaką wykazał się pewien 40-latek z gminy Jeziorany. Do zdarzenia doszło w środę 13 stycznia w nocy.
Operator numeru alarmowego 112 otrzymał zgłoszenie, że na przystanku autobusowym w gminie Jeziorany znajduje się mężczyzna, któremu może zagrażać życie. Pod wskazane miejsce natychmiast wysłano zespół ratownictwa medycznego i policyjny patrol.
Pijany 40-latek zadzwonił na numer alarmowy
Na miejscu funkcjonariusze zastali 40-latka, który zadzwonił na numer alarmowy. Okazało się, że symulował, mówiąc przez telefon, że ma myśli samobójcze. Mężczyzna powiedział policjantom, że nic mu nie grozi i nie potrzebuje pomocy medycznej. Był pijany.
A jak tłumaczył fakt, że zadzwonił na numer alarmowy? Powiedział, że nie chciał pieszo wracać do domu ze spotkania towarzyskiego zakrapianego alkoholem. Chciał natomiast, aby funkcjonariusze podwieźli go do domu.
Policjanci sporządzili dokumentację, która trafi do sądu. Za bezpodstawne wezwanie służb ratunkowych grozi mu teraz kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny do 1500 zł.
Policjanci przypominają też, że numer 112 powinien być wybierany tylko w nagłych przypadkach. – Pamiętajmy, że bezpodstawnie powiadamiając służby ratunkowe, narażamy na realne niebezpieczeństwo osób, które w tym momencie mogą potrzebować pilnej pomocy – mówi Andrzej Jurkun, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
PISALIŚMY RÓWNIEŻ: