22 C
Olsztyn
sobota, 22 czerwca, 2024

[WYWIAD] Szymon Hołownia w Olsztynie: “Głosujcie na Kotowskiego – ostatni na liście, pierwszy w działaniu!”

Musisz przeczytać

Olga Wolińśka
Olga Wolińśka
Dziennikarka z Olsztyna specjalizująca się w relacjonowaniu wydarzeń z regionu warmińsko-mazurskiego. Posiada bogate doświadczenie w pracy dla lokalnych i ogólnopolskich mediów. Dziennikarska pasja i zaangażowanie pozwalają jej na rzetelne i obiektywne relacjonowanie wydarzeń z Olsztyna i okolic.

Szymon Hołownia podczas swojej wizyty w Olsztynie gorąco zachęcił do oddania głosu na adwokata Marcina Kotowskiego. 

Marcin Kotowski, znany nie tylko z profesji prawniczej, ale i z zaangażowania społecznego, startuje w wyborach parlamentarnych z listy Trzeciej Drogi, zajmując ostatnie miejsce na liście. Zyskał rozgłos po swoim udziale w negocjacjach dotyczących podwyżek dla pracowników miejskiego transportu publicznego w Olsztynie. Oto wywiad, który przeprowadziliśmy z Mecenasem Kotowskim.

Ostatnio w lokalnych mediach społecznościowych zrobiło się głośno o Pana filmie ze skoku spadochronowego. W nim, z przymrużeniem oka, odnosi się Pan do tzw. “politycznych spadochroniarzy”, czyli kandydatów niezwiązanych z naszym regionem. Skąd wziął się ten koncept?

– Spadochroniarstwo to fascynująca dyscyplina, ale to, co nazywamy “politycznym spadochroniarstwem”, wzbudza moje niezadowolenie. Dlaczego? Ponieważ jest skoncentrowane na osobistych korzyściach kandydata. Zastanówmy się, jak osoba z Warszawy ma być świadoma wyzwań stojących przed mieszkańcami Olsztyna, Mrągowa, czy Ełku? To niemożliwe. Po wyborach, ich główne zainteresowanie nadal będzie skupione na obszarach, z których pochodzą, a nie na naszym regionie. To niepokojące, że decydenci polityczni uważają, że mogą nam wciskać kandydatów z dalekich miast, zakładając, że i tak na nich zagłosujemy. Mam nadzieję, że pokażemy im, że chcemy naszych autentycznych przedstawicieli w Sejmie, a nie przedstawicieli z Warszawy czy Wrocławia.

Widzę, że ma Pan dość krytyczne zdanie o swoich rywalach. Dlaczego?

– Ich ostatnie działania odsłaniają, jak naprawdę nas postrzegają – mieszkańców Warmii i Mazur. Weźmy choćby sposób, w jaki umieszczają swoje banery wyborcze. Rozwieszają je wszędzie, ignorując przestrzeń publiczną. Nasz region jest traktowany jak tło do ich wyborczych gier. Nagle, w okresie kampanii, zaczynają obiecywać fundusze dla naszego regionu. Ale gdzie byli przedtem? Myślą, że wystarczy pokazać nam symboliczny czek, a my od razu będziemy im wdzięczni. Przy tym zachowują się, jakby te fundusze pochodziły z ich osobistych oszczędności. Ostatnie miesiące to nieustanny pokaz obietnic i promes, których rzeczywiste pochodzenie jest z naszych wspólnych środków. To pieniądze należące do nas wszystkich, którzy uczciwie pracujemy. A nie do polityków, którzy te promesy rozdają. Ludzie odbierający te symboliczne czeki również znajdują się w trudnej sytuacji, czując, że są narzędziami w politycznej kampanii.

Kampania wyborcza to zawsze czas zaciętej rywalizacji. Jakim sposobem zamierza Pan wyróżnić się na tle konkurentów?

– Warmia i Mazury, a w szczególności Olsztyn, potrzebują konkretnych działań. Nie tylko w sensie zapewnienia godnych miejsc pracy, ale również w znaczeniu aktywnego zaangażowania ze strony reprezentantów regionu: posłów, aktywistów społecznych, którzy mają wizję i holistyczne podejście do naszej społeczności. Rozmowy z mieszkańcami pokazały mi, jak bardzo potrzebujemy kompleksowej troski o nasze miasto! Jestem człowiekiem, który działa skupiony na konkretnych zadaniach. Dobrze wiedzą o tym ci, którzy szukają u mnie pomocy. Problemy nie znikają przez magię czy pstryknięcie palcami, ale przez metodyczną pracę, która stopniowo prowadzi do celu. Nie oferuję pustych obietnic w postaci tekturowych czeków, ale od lat skutecznie pomagam mieszkańcom w rozwiązywaniu ich problemów. To jest moja obietnica w tej kampanii: słuchać rozumieć i działać dla Warmii i Mazur i jej mieszkańców.

Więcej artykułów

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ostatnie artykuły