Teren przy przystanku kolejowym Olsztyn-Śródmieście całkowicie zmienił swoje oblicze. Mieszkańcy musieli trochę na to poczekać.
Obszar u zbiegu ul. 1 Maja a Partyzantów był terenem, na którym w latach 1873-1947 istniał cmentarz ewangelicki. Później teoretycznie został zlikwidowany, a na jego zostały wybudowane m.in. garaże.
Miejsce pochówku
W trakcie prac przy remoncie ul. Partyzantów odkryto groby z dawnego cmentarza ewangelickiego. – To miejsce jeszcze półtora roku temu wyglądało zupełnie inaczej – mówi prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz. – Natomiast teraz to kolejne wspaniałe miejsce także na turystycznej i historycznej mapie naszego miasta. A jednocześnie nawiązujące do przestrzeni parkowej.
Teren kończący ulicę 1 Maja przy przejściu podziemnym na Zatorze i peronie kolejowym Olsztyn-Śródmieście przez lata był bardzo zaniedbany. Jednym z elementów prac była rozbiórka ponad 50 znajdujących się tam garaży i budynków gospodarczych. – Gdy chodziliśmy, oglądaliśmy to miejsce, resztki drzewostanu, wyglądało to fatalnie – przyznaje Rafał Bętkowski ze stowarzyszenia Święta Warmia. – Pewnie gdyby sytuacja z odkryciem szczątków zdarzyła się w innym momencie, sprawa mogłaby nie mieć tak szczęśliwego końca. Mieliśmy różne koncepcje, jak to miejsce przywrócić pamięci.
Miesiące opóźnień
Pierwotnie inwestycja miała zakończyć się w maju 2022 roku. Jednak z powodu problemów z dostępnością na rynku materiałów budowlanych ratusz zgodził się wydłużyć wykonawcy ten termin do końca września. Ten jednak także nie został dotrzymany. Problemem okazał się wyjazd wielu pracowników z Ukrainy na wojnę. W tej sytuacji miasto przygotowało aneks do umowy zakładający zakończenie prac do końca listopada. Termin minął, a park… wciąż nie był ukończony. – Brakuje kilku płyt betonowych, które stanowią istotny element zagospodarowania tego terenu – tłumaczyli pod koniec 2022 roku ratuszowi urzędnicy.
Ten tytuł artykułu “Skandal w Olsztynie: miasto przemieniło cmentarz ewangelicki w przystanek kolejowy” całkowicie go dyskwalifikuje, nie czytać, nie klikać, zapiętać autora i nie klikać nigdy w jego artykuły, antydziennikarstwo.
to prawda