Obwód kaliningradzki to rosyjska eksklawa położona pomiędzy Litwą a Polską. Jej mieszkańcy mają ciężkie życie odkąd Władymir Putin zadecydował o napaści na Ukrainę. Drożyzna szaleje, a kaliningradczycy muszą brać pożyczki, aby przeżyć z miesiąca na miesiąc. O sytuacji w sąsiednim regionie opowiedziała Polka mieszkająca na co dzień w Moskwie.
O słabości rynku gospodarczego obwodu kaliningradzkiego pisaliśmy już nie raz. To rejon w głównej mierze wojskowy, którego największy skarb to bursztyn. Oprócz tego niewiele się tam produkuje.
Sankcje nałożone na Rosję po jej napaści na Ukrainę jeszcze bardziej uwidoczniły słabości tego regionu. Niedawno opisywaliśmy, że jedyny bank, który rozlicza tranzyt do obwodu kaliningradzkiego, wycofał się z rozliczeń.
Teraz w zasadzie wymiana gospodarcza na linii Rosja-obwód kaliningradzki może odbywać się tylko promem przez Bałtyk. Nic dziwnego, że ceny poszybowały w górę o kilkadziesiąt, a nawet kilkaset procent.
Obecnie głośnym tematem wśród mieszkańców obwodu jest rozpoczęcie roku szkolnego, a co za tym idzie, zakupienie szkolnej wyprawki. Według Polki, która na co dzień mieszka w Moskwie, wielu Rosjan z Kaliningradu jest wręcz załamanych.
Przeciętne wynagrodzenie w obwodzie wynosi 20 tys. rubli, czyli ok. 1564 zł. Tymczasem wyprawka jednego dziecka to koszt ok. 50-60 tys. rubli (4-4,8 tys. zł).
– By się utrzymać, ludzie biorą kredyty. Nie tylko w Kaliningradzie, ale w ogóle w Rosji. Według analityków CloudPayment w lipcu tego roku takich operacji było dwukrotnie więcej niż w czerwcu – opowiada Polka (Onet).
Koszt sprowadzenia towarów drogą morską jest trzykrotnie większy, niż poprzez tranzyt drogowy czy kolejowy.
– Zamówiliśmy kabinę lakierniczą, która płynie do nas już 1,5 miesiąca. Gdyby dostarczano ją TIR-em, kosztowałaby 6,5 tys. zł, a nie 28 tys. zł – twierdzi Roman Aranin, właściciel zakładu produkującego wózki inwalidzkie (rosyjski dziennik „Kommersant”).
Rosjanie mieszkający w innych regionach jednak niewiele sobie robią ze złej sytuacji mieszkańców obwodu i to nie tylko dlatego, że u nich poziom życia również się obniżył, chociaż nie tak bardzo, ale również dlatego, że propaganda rosyjska „nie chwali się” takimi tematami.
Od dawna było to nasze miasto partnersie, mamy tam wielu przyjaciół a oni przyjaciół tutaj… nie wszyscy tam to tacy ” “иди на хуй!” Putiny… są przeciwstawiajacy się wojnie, poszkodowani chcący uciekać z kraju… ja pozostawiłem tam wielu przyjaciół i z otwartymi ramionami bym ich – uciekinierów – teraz przyjął. Przygarnął, karmił i leczył… Jeśli Kaliningradczyku to czytasz, to wiedz, że masz u nas wsparcie i cię z szacunkiem rozumiemy…