Strażnicy miejscy z Olsztyna interweniowali w piątek na ul. Polnej. Na miejsce dla osób niepełnosprawnych “wcisnęła się” kobieta kierująca toyotą.
Jak mówią strażnicy miejscy z Olsztyna, znak D-18a z tabliczką T-29 oraz znaki P-20 i P-24 mogą brzmieć jak kalambur. Dodają jednak, że takie oznakowanie jest, a przynajmniej powinno być, znane wszystkim kierowcom.
W ten sposób może być oznaczone bowiem miejsce postojowe dla osób niepełnosprawnych. Warunek jest jednak jeden – należy posiadać odpowiednie uprawnienia, by móc z niego korzystać. Z kolei kierowca, zajmujący takie miejsce bez wymaganego identyfikatora, popełnia wykroczenie. Za taki czyn znowelizowany niedawno taryfikator (wszedł w życie 1 stycznia) przewiduje mandat w wysokości 800 zł.
W piątek strażnicy miejscy z Olsztyna otrzymali zgłoszenie z ul. Polnej, gdzie pomiędzy dwoma pojazdami z wyłożonym identyfikatorem ktoś zaparkował kolejne auta. Za przednią szybą nie było dokumentu uprawniającego do takiego parkowania.
– Miejsca postojowe dla osób niepełnosprawnych są szersze nie dlatego, aby “wcisnąć” tam kolejne auto, ale po to, by ułatwić wsiadanie i wysiadanie osobom niepełnosprawnym ruchowo – przypomina Karol Sułkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej.
Na miejscu interwencji stawiła się kierująca toyotą. Strażnicy ukarali ją mandatem w kwocie, jaką przewiduje wspomniany taryfikator, czyli 800 zł.
Dziesięć razy większym mandatem powinien zostać ukarany Zarządca Dróg który zlikwidował jedyne, ostatnie miejsce do parkowania dla niepełnosprawnych na całym Starym Mieście!!! Ale tego drogówka już nie zauważa…