Wg danych wywiadu NATO, nawet 80 proc. żołnierzy armii rosyjskiej, którzy do tej pory strzegli granic z Finlandią, państwami bałtyckimi i Polską, zostało przeniesionych na front do Ukrainy.
Estoński wywiad, jeszcze przed wojną w Ukrainie, sporządził raport, w którym odnosi się do liczebności rosyjskich wojsk przy granicy z Finladnią, państwami bałtyckimi oraz w obwodzie kaliningradzkim.
Wg danych wywiadowczych w Kaliningradzie przebywało 12 tys. żołnierzy, a pozostałe 18 tys. znajdowało się w pobliżu granic z innymi państwami Unii Europejskiej.
Pierwsze przerzuty oddziałów zauważono już w marcu. Wkrótce systematycznie przemieszczano wojskowych do Ukrainy.
Wg danych wywiadu, oddelegowanych do walki na froncie zostało 30 tys. żołnierzy, a przy granicach z krajami NATO oraz Finlandią pozostało tylko 20 proc. pierwotnej liczebności.
Ponadto Rosja miała przerzucić także sprzęt wojskowy, jak chociażby z bazy wojskowej pod Petersburgiem, czemu dowodzić mają zdjęcia satelitarne udostępnione przez fińskiego państwowego nadawcę Yle.
– Wysłali do Ukrainy prawie wszystko, co mieli. Bezpośrednie zagrożenie militarne dla regionu bałtyckiego jest oczywiście w tej chwili niewielkie, ponieważ przy naszych granicach nie ma już profesjonalnych wojsk, ale to nie znaczy, że Rosja nie jest niebezpieczna – powiedział estoński dyplomata Jonatan Vseviov (“Foreign policy”).
Nic zatem dziwnego, że niedawno Czesi zakpili z Rosjan, pisząc o tym, że ich państwo powinno… anektować obwód kaliningradzki.
„Mamy niepowtarzalną okazję uzyskania wreszcie dostępu do morza” – przyznali żartobliwie autorzy żartu, którzy tym samym zakpili z pseudo referendów organizowanych przez Rosję na terenach Ukrainy.
Przypomnieli przy tym, że Kaliningrad został założony jako Královec na cześć króla Czech Przemysła Ottokara II.