Na mazurskich jeziorach woda zbiera tragiczne żniwo. Tym razem utopił się 76-letni mieszkaniec Warszawy.
Turysta ze stolicy Polski utonął w Jeziorze Śniardwy. Jak relacjonują służby ratunkowe informacje o tym przekazali świadkowie, którzy na tafli jeziora zauważyli dryfujące ciało mężczyzny.
Chciał się schłodzić
Unosiło się kilkadziesiąt metrów od brzegu. Służby ratunkowe, które przybyły na miejsce próbowały reanimować mężczyznę przez prawie godzinę.
Z relacji policji wynika, że do utonięcia doszło, gdy 76-letni turysta z Warszawy wszedł do wody, by się schłodzić i popływać.
Tragicznie także zakończył się wypoczynek nad wodą dla 38-letniego mężczyzny. Ten utonął kilka dni temu w Jeziorze Kalwa w Pasymiu. Nie udało się go uratować, mimo podjętej próby reanimacji.
Czarna seria utonięć
Od początku maja na Warmii i Mazurach utonęło łącznie 14 osób.
Czarna seria utonięć miała miejsce w połowie czerwca. Wtedy do pierwszego utonięcia doszło w jeziorze Bełdany, w okolicach miejscowości Kamień. Według policji, 32-latek z Legionowa płynął żaglówką z innymi osobami. Sternik jachtu był trzeźwy. Ciało wydobyto z wodyu po kilku dniach poszukiwania.
Do kolejnego utonięcia doszło w jeziorze Hartowieckim w powiecie działdowskim. 19-latek przyjechał tam z kolegami. Wspólnie pływali na rowerze wodnym, a następnie przypłynęli na brzeg.
Trzech młodych mężczyzn pozostało na plaży by odpocząć, natomiast ich 19-letni kolega postanowił popływać w jeziorze. Po pewnym czasie zaniepokojeni nieobecnością kolegi, nie mogąc wypatrzeć go na jeziorze mężczyźni postanowili zaalarmować służby ratunkowe. Po odnalezieniu mężczyzny, ratownicy przystąpili do reanimacji, jednak mimo długo trwającej akcji, nie udało przywrócić się czynności życiowych 19-latkowi.