Olsztyńscy drogowcy przygotowali projekt, który ma poprawić bezpieczeństwo na skrzyżowaniu ulic Synów Pułku z Orłowicza. Sprawą zajmie się teraz miejski inżynier ruchu. Miasto stara się również o ministerialne dofinansowanie na poprawę bezpieczeństwa na innych skrzyżowaniach.
O skrzyżowaniu Synów Pułku z Orłowicza pisaliśmy kilka razy. W niespełna miesiąc doszło tam do dwóch groźnych zdarzeń. Schemat był zawsze taki sam: kierowca na jednym pasie ruchu zatrzymywał się przed przejściem, a jadący drugim pasem samochód uderzał w rowerzystę.
Przypomnijmy, 8 maja w zderzeniu ucierpiała 34-latka. Sprawcą był kierowca osobówki. Rowerzystka prawidłowo przejeżdżała przez jezdnię drogą dla rowerów. 3 czerwca w tym samym miejscu został potrącony 24-latek. To zdarzenie policjanci zakwalifikowali jako wypadek, ponieważ rowerzysta trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami. Sprawcą był kierowca renault clio. 30-latek omijał inny samochód, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.
Co jakiś czas na tym skrzyżowaniu dochodzi też do kolizji samochodów, a pod koniec marca 2018 roku zginęła tam piesza. Kobieta przechodziła na pasach przez ulicę Synów Pułku. Samochód na prawym pasie ją przepuścił. Pędzący lewym pasem 37-letni kierowca mercedesa uderzył prosto w nią. 23-letnia studentka UWM zginęła na miejscu.
Dozwolona prędkość wynosi 50 km/h. Ale kierowcy i tak pędzą
Mieszkańcy Nagórek boją się przechodzić przez Synów Pułku. A Rafał Prokopczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, przypomina: w tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h!
Na ulicy Synów Pułku jest co prawda znak, informujący o dozwolonej prędkości 70 km/h, ale… – …dotyczy to odcinka od skrzyżowania z ulicą Orłowicza do skrzyżowania z ulicą Krasickiego – dodaje Rafał Prokopczyk.
Jak już informowaliśmy, ZDZiT nie planuje budowy sygnalizacji świetlnej w tym miejscu. Jej koszt wyniósłby około 400 tysięcy złotych, a zarząd takich pieniędzy dzisiaj nie ma. Dodatkowo sytuację w kasie ZDZiT skomplikowała epidemia koronawirusa.
Drogowcy podkreślają też, zresztą słusznie, że budowa sygnalizacji powinna być uzasadniona nie tylko względami bezpieczeństwa, ale również znaczącą poprawą płynności ruchu. Nie chodzi przecież o to, żeby sygnalizacje świetlne ustawiać co 200 metrów. ZDZiT rozważał natomiast dodatkowe oznakowanie przejścia fluorescencyjnymi znakami D-6 czy namalowanie biało-czerwonych pasów.
ZDZiT i policja proponują ograniczyć prędkość do 40 km/h
Drogowcy poszli jednak dalej. – Przygotowaliśmy projekt organizacji ruchu, który ma poprawić bezpieczeństwo na tym skrzyżowaniu – mówi nam Michał Koronowski, rzecznik ZDZiT.
I wyjaśnia: – Zaproponowaliśmy wymalowanie przejazdów rowerowych (oznakowanie poziome) na kolor czerwony, aby były lepiej widoczne dla uczestników ruchu. Wśród pozostałych propozycji są: ustawienie znaków na fluorescencyjnym podkładzie, znaki informujące o wypadkach czy ograniczenie prędkości na wysokości skrzyżowania do 40 km/h. Dodatkowo zaproponowaliśmy zniesienie dozwolonej prędkości, czyli 70 km/h.
Decyzję w tej sprawie podejmie Jakub Kwiatkowski, miejski inżynier ruchu. – Nie otrzymałem jeszcze tego projektu. Jak tylko się z nim zapoznam, od razu zajmę się tym skrzyżowaniem – zapewnia inżynier ruchu w rozmowie z nami.
Czy przejazd dla rowerów ma tam sens?
Temat skrzyżowania Synów Pułku z Orłowicza był poruszany na komisji bezpieczeństwa ruchu drogowego (pod koniec stycznia 2019 przekształciła się ona w komisję ds. opiniowania zmian w organizacji ruchu). Jej członkiem od 20 lat jest Sławomir Kałwianiec, olsztyński taksówkarz.
– Sygnalizacja świetlna na tym skrzyżowaniu nie jest potrzebna. Szkoda 400 tysięcy złotych – uważa Sławomir Kałwianiec i dodaje: – Tańszym i skutecznym rozwiązaniem byłoby aktywne przejście dla pieszych.
Takie przejście funkcjonuje w mieście między innymi na ulicy Kapitańskiej. W momencie, kiedy pieszy podchodzi do pasów, uruchamia się system czujek, które aktywują zamontowane w nawierzchni odblaski ze światłem LED i lampę ostrzegawczą. System posiada też nawierzchnię antypoślizgową, której zadaniem jest skrócenie drogi hamowania samochodu o 30 procent.
Sławomir Kałwianiec zastanawia się nad jeszcze jedną rzeczą: czy w poprzek ulicy Synów Pułku powinien istnieć przejazd dla rowerzystów? – To zachęta dla rowerzysty, że może przejechać w tym miejscu – mówi taksówkarz. – Skoro jest to źródłem wypadków, zrezygnujmy z tego przejazdu. Tym bardziej że kilkadziesiąt metrów dalej, na skrzyżowaniu z ulicą Krasickiego, jest sygnalizacja świetlna.
O sugestii taksówkarza również poinformowaliśmy inżyniera ruchu.
Olsztyn liczy na dofinansowanie
ZDZiT stara się również o rządowe dofinansowanie na doświetlenie trzech przejść dla pieszych na skrzyżowaniu alei Warszawskiej z ulicą Kalinowskiego, na ulicy Żołnierskiej (na wysokości budynku nr 45) i na skrzyżowaniu Synów Pułku z Orłowicza. Pieniądze pochodzą z “Programu ograniczenia przestępczości i aspołecznych zachowań Razem Bezpieczniej im. Władysława Stasiaka na lata 2018-2020”.
Jest to projekt Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. – Uzyskaliśmy pozytywną ocenę formalną i w wakacje spodziewamy się rozstrzygnięcia – mówi nam Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Urzędu Miasta w Olsztynie.
Całe zadanie ma kosztować ponad 155 tysięcy złotych. Miasto wnioskuje o 100 tysięcy.
Potrzebny jest znak ustąp pierwszeństwa przejazdu, postawiony od strony ścieżki rowerowej i gwarantuje że będzie bezpiecznie o jile rowerzyści będą się do niego stosować.
Nie trzeba być geniuszem, żeby zrozumieć że rowerzysta ma większe pole widzenia, mniejsza masę i łatwiej mu dostrzec jadący samochód oraz zatrzymać się.
Tylko czemu decydenci tego nie rozumieją?
Potrzebny jest sprawnie działający fotoradar i to w dwóch kierunkach (kiedyś był za skrzyżowaniem w kierunku Krasickiego) i ograniczenie na całym odcinku do 50 km/h. Żaden kierowca nie przestrzega ograniczeń, nawet tych 70 km/h od Krasickiego, które kończy sie na ww skrzyżowaniu. Krzyżówka z tego powodu jest niebezpieczna. I do pana TAXI – jest przejazd rwr – to się przejeżdża, proste. Choć faktycznie można dalej na światłach na Sikorskiego, tam przynajmniej w teorii – bezpieczniej i kierunek ten sam.
Ustawić w tym miejscu fotoradar. A co w ogóle s systemem monitoringu kamerowego, który dużo kosztował? Jest możliwość pomiaru prędkości i rejestrowania wykroczeń. Niestety mało kto przestrzega dozwolone prędkości. Dopiero nieunikniona kara trafi do świadomości niektórych kierowców. Występuje tu pewna prawidłowość. Im bardziej wypasiony samochód, tym większe lekceważenie zasad ruchu.