W rezerwacie Kwiecewo na Warmii (nieopodal Olsztyna) zauważono śnięte ryby. Sprawę nagłośnił olsztyński oddział Polskiego Związku Wędkarskiego.
Całą Polskę, a również i Europę, obiegła informacja o katastrofie ekologicznej w Odrze, gdzie zauważono śnięte ryby, które później tonami wyjmowano koparkami.
Hipotezy są różne: od zatrucia rzeki chemikaliami, w tym rtęcią, jak donosiły niemieckie media, po silne zasolenie i natlenienie wody.
Wkrótce po ujawnieniu katastrofy w Odrze, media donosiły o podobnym przypadku w województwie łódzkim – w rzece Ner.
Nie minął nawet tydzień, a usłyszeliśmy o kolejnej tragedii – tym razem na Warmii. O sprawie poinformował olsztyński oddział Polskiego Związku Wędkarskiego. Chodzi o sztuczne zbiorniki zalewowe w rezerwacie Kwiecewo na północny-zachód od Olsztyna.
„PILNE: W związku z napływającymi sygnałami o śnięciach ryb, także w województwie warmińsko-mazurskim (m.in. Rezerwat Kwiecewo) zwracamy się z prośbą do wszystkich Wędkarzy oraz do osób przebywających nad wodą – jeśli zauważycie:
– śnięcia ryb w wodzie lub na jej brzegach,
– plamy lub ślady toksycznych substancji: np. związki ropopochodne,
– silne zapachy: fenolu, siarki, chlorku
Prosimy o natychmiastową reakcję i zgłoszenie tego faktu na Policję lub do służb odpowiedzialnych za ochronę środowiska wodnego” – możemy przeczytać w komunikacie udostępnionym na Facebooku.
Wędkarze zaznaczyli, że im szybsza reakcja, tym większa szansa na uniknięcie katastrofy ekologicznej.
O sytuację zapytaliśmy eksperta. Jego zdaniem nie ma tutaj mowy o zatruciu, tylko niedotlenieniu.
– Na 99 proc. mamy do czynienia z przyduchą niż z zatruciem, jednak dopóki nie mamy wyników badań, to nie możemy tego uznać za pewnik. Nie mamy opadów od wielu dni, a zbiorniki są zasilane systemem rowów i kanałów melioracyjnych. Tlen ubywa w sposób naturalny i gatunki ryb narażone na obniżenie poziomu tlenu w wodzie, nie wytrzymuję – podkreśla Kamil Turowski, prezes Fundacji Aqua.
Turowski zauważył także, że pośrednio do tej sytuacji przyczynia się także człowiek.
– Obecne rolnictwo jest przemysłowe. Rolnicy wykorzystują tony nawozów, których część spływa do wód, co nie jest bez znaczenia przy rozwoju w akwenach roślinności ograniczającej tlen. Później cierpią na tym nie tylko ryby, ale także inne stworzenia z ekosystemu – dodaje Kamil Turowski.