Jan Harhaj, starosta lidzbarski, przyznał, że w przetargu dotyczącym sprzedaży Term Warmińskich nie zgłosił się żaden oferent. Cena wywoławcza wynosiła 46,2 mln zł. Nabywca musiałby liczyć się także z wydatkiem rzędu 1,9 mln zł za wykupienie wyposażenia basenowego.
Powiat lidzbarski i miasto chciały sprzedać Termy Warmińskie za ponad 46 mln zł. W tym celu odbył się przetarg ustny nieograniczony. Jednak nie złożono żadnej oferty. Według prawa uczestnicy mają siedem dni na składanie skarg. Dopiero po tym terminie decyzja o wyniku przetargu ma zostać opublikowana.
Starosta Jan Harhaj dodał, że dopiero po tym terminie (upłynie w najbliższy czwartek), samorządowcy zdecydują, co robić dalej.
Przypomnijmy, że decyzję o sprzedaży Term Warmińskich podjęły w lutym bieżącego roku rada miejska Lidzbarka Warmińskiego oraz lidzbarska rada powiatu. Oba samorządy mają po 50 proc. udziałów w tej inwestycji.
Urzędnicy argumentują podjętą decyzję o sprzedaży obiektu tym, że samorządy nie są powołane do prowadzenia przedsięwzięć komercyjnych. A zarządzały termami tylko dlatego, ponieważ zarządzanie termami w modelu partnerstwa publiczno-prywatnego okazało się fiaskiem.
Co ciekawe, samorządy nie chcą zrezygnować z działki, na której znajduje się ujęcie wód termalnych. Lidzbark Warmiński stara się bowiem o status uzdrowiska.
Termy Warmińskie uruchomiono pod koniec 2015 roku. Od początku ich budowa była kontrowersyjna, ponieważ woda zasilająca baseny ma temperaturę niespełna 21 stopni, przez co trzeba ją podgrzewać. Inwestycja została określona przez niemiecki „Der Spiegel” mianem euro absurdu.