Do rosyjskiej Dumy Państwowej wpłynął zaskakujący projekt ustawy, który zakłada… uchylenie decyzji Rady Państwa Związku Radzieckiego o uznanie niepodległości Litwy. Gabrielius Landsbergis, szef MSZ Litwy, stwierdził krótko, że rosyjscy politycy to bestie.
We wrześniu 1991 roku Rada Państwa, organ stworzony w ówczesnym Związku Radzieckim przez Michaiła Gorbaczowa, zadecydowała o uznaniu niepodległości Litwy.
Po ponad 30 latach Rosjanie „przypomnieli” sobie o tym zdarzeniu. Jewgienij Fiodorow, parlamentarzysta z partii Jedna Rosja, złożył w Dumie Państwowej projekt ustawy, który dotyczy uchylenia uznania niepodległości Litwy.
Zdaniem Fiodorowa decyzja o uznaniu niepodległości Litwy naruszyła konstytucję Związku Radzieckiego. Zasugerował również, że nie odbyło się referendum ws. odłączenia Republiki Litewskiej od ZSRR. Nie ustalono również okresu, w którym obie strony rozstrzygnęłyby sprawy sporne.
– Żaden z organów państwowych ZSRR nie miał uprawnień do decydowania o odłączeniu się republik od ZSRR lub o zakończeniu istnienia ZSRR jako jednego państwa – przyznaje Fiodorow.
Litwini zareagowali na te słowa niemal natychmiast. Do sprawy odniósł się minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis.
– Tylko państwo rządzone przez bestie mogłoby rozpocząć wojnę podobną do tej, którą rozpoczęła Rosja w Ukrainie. Nie dziwię się, że w polityce też nie zachowują się zgodnie z ludzkimi standardami. Powinniśmy odpowiednio zareagować – być gotowi do obrony własnej i naszych partnerów, na płaszczyźnie politycznej, dyplomatycznej lub za pomocą innych środków – mówi litewski polityk.
– Może myślą, że kogoś przestraszą, ale jak powtarzamy obywatelom Litwy: “Tej propagandy nie trzeba się bać”. Oni mogą nawet powiedzieć, że Księżyc jest Rosji, taką wartość mają ich słowa – dodaje Radvile Morkunaite-Mikuleniene, przewodnicząca Komisji do Spraw Europejskich w litewskim parlamencie (delfi.lt).
Sprawa może mieć drugie dno, gdyż obwód kaliningradzki jest rosyjską eksklawą graniczącą z Polską i Litwą. Rosyjskie władze chciałyby mieć dogodne połączenie pomiędzy Kaliningradem a resztą kraju. Można by było to osiągnąć przez słaby punkt NATO, czyli przesmyk suwalski – obszar leżący na pograniczu Polski i Litwy. Zwłaszcza, że nasz północno-wschodni sąsiad ma znikomy potencjał militarny.
Polscy wojskowi, m.in. gen. Skrzypczak poruszali w mediach temat potrzeby ochrony wschodniej flanki NATO.