10 C
Olsztyn
sobota, 21 września, 2024

Po ponad siedemdziesięciu latach zwrócono mieszkance Olsztyna listy miłosne

Musisz przeczytać

Historyk olsztyńskiej delegatury IPN, Michał Ostapiuk przekazał Halinie Cisło-Wiśniewskiej treść listów, które w latach 1948 – 1949 pisał do niej ppor. Kazimierz Chmielowski „Rekin”.

Jak przypomina olsztyńska delegatura IPN, „Rekin” od 1943 r. walczył na Wileńszczyźnie, w oddziale partyzanckim kpt. Gracjana Froga „Szczerbca”, od wiosny 1945 r. walczył z komunistami na Białostocczyźnie. Najpierw u mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, a następnie, w szeregach Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, pod komendą kpt. Romualda Rajsa “Burego”„Rekin” latem 1946 r. zakończył działalność partyzancką i próbował żyć. Podporucznik Chmielowski rozpoczął studia na Politechnice w Gliwicach. Na początku 1948 r., podczas jednego z wyjazdów w góry, poznał studentkę chemii – Halinę Cisło, która w okresie okupacji niemieckiej również służyła w polskim wojsku. Latem 1948 r. spędzili trzy tygodnie w Wydminach, w których mieszkał ojciec „Rekina”, Maksymilian Chmielowski. 3 grudnia 1948 r. „Rekina” aresztowano i ostatecznie przewieziono go do więzienia w Białymstoku, gdzie przeszedł brutalne śledztwo, podczas jego trwania napisał kilka listów do swej ukochanej. Przytoczmy fragment jednego z nich: 

“Hal – Droga dziewczyno! Dopiero teraz mam okazję napisać do Ciebie tych słów parę, które niestety muszą pozostać bez odpowiedzi, bo na razie pisać do mnie nie można, a listy oficjalną drogą do mnie wysłane zostały skonfiskowane, a po drugie nie chcę abyś się niepotrzebnie narażała utrzymując stosunki ze mną przynajmniej do chwili zakończenia śledztwa i wyroku, który chyba będzie w lecie. […] Wybacz, że list ten jest chaotyczny, ale składają się na to warunki, w których się znajduje. Siedzę za to, że byłem do 1946 r., do lata, dowódcą samodzielnej grupy operacyjnej w sile stu kilkudziesięciu ludzi, oficerem (porucznikiem) AK. 3-krotnie odznaczonym Krzyżem Walecznych – za to, że w ciągu od 1941–1946 r. walczyłem o wolność ojczyzny i dotrzymując przysięgi złożonej na Wileńszczyźnie, za to że sześciokrotnie ranny, zawsze zwycięsko wychodząc z bojów wśród, których wzrosłem i dojrzewałem, za to że zawsze starałem się wykonywać rozkazy dowód-ców zgodnie z moim honorem oficera-partyzanta. Wiem, że twoja rodzina nie „entuzjazmuje” się partyzanckimi bojami, nie zna ich i nie rozumie. Ale nie dlatego o tych rzeczach tu wspominam – chcę byś wierzyła w moje słowa, których wiesz, że na próżno nie rzucam – wierz, że jeżeli nawet zginę to zginę za to w co święcie wierzyłem i nie zasługuje na miano „bandyty” – takich były nas tysiące, szliśmy w krwawym znoju żołnierskim znacząc nasz bojowy szlak cichymi mogiłami, koszlawymi krzyżami partyzanckimi, nie walcząc o krzyże [odznaczenia] i dobra materialne, lecz ginąc z wiarą w nasz święty cel. Nie ma tu jednak miejsca, aby się nad tym rozdrabniać, kończę więc i nie sądź mnie dziecino droga źle. Widzisz to wszystko mnie męczyło i wiedziałem, że może jeszcze być źle, może się więc stanie Twojemu ojcu, dlaczego pan Kazimierz nie wyjaśnił stosunku do Ciebie – teraz może zrozumie, że nie chciałem oficjalnych zaręczyn i cała rodzina Twoja może jeszcze kiedyś dojdzie do wniosku, że nie zasługuje na takie zdanie jakie sobie o mnie wyrobili – ale to jeszcze, gdy dużo rzeczy się o mnie dowiedzą. Halinko-kochana, Ty dzieciaku – chyba wolno mi tak Ciebie nazwać, tym bardziej że Cię nigdy tak nie nazywałem, chowając te słowa na chwile w których stanowić one mogą naprawdę wagę złota, mogę Cię nazywać tak dlatego też, że w ciągu naszej krótkiej znajomości dałaś mi przedsmak szczęścia, do którego rwę się całą swą młodzieńczą duszą i ciałem, którego na próżno do chwili poznania Ciebie szukałem, przemierzając różne zakątki świata. Jeżeli chodzi o mnie to wierz mi, że na mnie liczyć możesz, jeżeli chodzi o Ciebie to masz najzupełniejsze prawo o decydowaniu o takiej czy innej drodze życiowej i wierz mi, że takim silnym jest moje uczucie i szacunek dla Ciebie, że jeślibyś nawet wyszła za mąż, to nie będę miał do ciebie żadnych pretensji, bowiem zdaję sobie sprawę, że zasługujesz na lepszego człowieka niż ja.Hal! Układaj sobie życie, nie oglądając się na mnie, bowiem życie moje „wisi” na włosku, jeżeli dostanę zaś wyrok to bardzo duży, a przecież niemożliwą jest rzeczą abyś wbrew zdrowemu rozsądkowi i „radą” rodziny czekała lat kilka. Na mnie powtarzam – liczyć możesz, wiesz, że zobowiązań dotrzymuję, ale rób jak Ci lepiej i wygodniej – pamiętaj tylko o naszych rozmowach, bo wiesz mi, że chce Twego szczęścia. Byłaś ostatnią zapewne kobietą, którą znałem a znałem ich niemało do której czułem tyle najrozmaitszych uczuć, z którą było mi tak dobrze, którą w głębi duszy tak szanowałem. Uczucie to dla mnie było za święte, za cenne abym wyciągał je ciągle czy też o nich wspominał – wolałem je zakryć kilkoma brutalnymi często uwagami, które często przez otoczenie brane były jako objawy złego wychowania. W Białostockim „Głosie Ludu” będzie chyba nasza rozprawa przeczytasz wtedy lub może będzie w W-wie może wcale jej nie będzie a pozbędą się nas w inny sposób. Bóg tylko wie […]”.

Listy były przejmowane przez funkcjonariuszy UB i nie docierały do adresatki. Halina Cisło po raz ostatni spotkała się z „Rekinem” podczas krótkiego widzenia w białostockim więzieniu. 

Podporucznik Kazimierz Chmielowski „Rekin” został zamordowany 1 kwietnia 1950 r.  Pod koniec maja 2022 roku listy przekazał Halinie Cisło historyk olsztyńskiej delegatury IPN. –  Przywrócił mi pan oddech, który zabrano mi siedemdziesiąt lat temu – powiedziała Halina Cisło

Więcej artykułów

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ostatnie artykuły