Trudno nie odnieść wrażenia, że oświadczeniem w sprawie działki przy ulicy Głowackiego prezydent Olsztyna skazuje stolicę województwa na margines. Z kolei deweloper, który wylicytował grunt za 21 mln zł, zdaje sobie sprawę, co może na tym zyskać. A już na pewno doskonale wie, co może stracić.
Prezydent Olsztyna nie ma ostatnio dobrej passy i powoli traci chyba cierpliwość. Spraw, które są tego przyczyną, w ostatnim czasie namnożyło się sporo.
Wciąż nie ma wyroku, dotyczącego przetargu na rozbudowę linii tramwajowych w Olsztynie. Jak już wielokrotnie informowaliśmy, to sąd w Warszawie rozstrzygnie, czy odwołanie jednego z oferentów, który stanął do przetargu, było zasadne. Sąd miał wydać wyrok 20 maja, ale przesunął termin na 28 maja.
Ta sprawa, ale też różne inne perturbacje sprawiły, że tramwajowa inwestycja (w dodatku top1 dla prezydenta Grzymowicza) od kilku miesięcy stoi na krawędzi, a czas jest tu dość istotny. Zbyt późne rozpoczęcie robót to znaczne opóźnienia, a nawet groźba, że wybrany przez ratusz wykonawca wycofa się. Miasto musi bowiem liczyć na łaskę, bo konsorcjum Polimex i Trakcja w każdym momencie może zrezygnować z projektu. A wtedy realizacja wartej ponad 400 mln zł inwestycji stanęłaby pod naprawdę dużym znakiem zapytania.
Widać też wielkie oburzenie prezydenta Olsztyna, który skomentował całą sprawę w jednej z lokalnych gazet. Wszystko – po raz kolejny zresztą – zrzucając na obecny rząd. “To zatrważające, że nowy, specjalnie zorganizowany do takich zadań sąd, nie jest w stanie poradzić sobie ze sprawą, od której zależą setki milionów złotych funduszy unijnych, rozwój miasta i miejsca pracy. To tylko pokazuje, jak fatalne są efekty reform sądowych wprowadzanych przez rząd” – stwierdził Piotr Grzymowicz.
Z rozbudową linii tramwajowej wiążą się tureckie tramwaje Panorama, które od ponad roku wciąż czekają, aby wyjechać na olsztyńskie torowisko.
I już te dwie sprawy, jak wspomniałem – najważniejsze w tej kadencji, mogą przyprawić prezydenta Olsztyna o zawrót głowy.
Ale na tym jednak nie koniec. Kolejny temat, który musiał wstrząsnąć Piotrem Grzymowiczem, to niedawna zapowiedź Michała Brańskiego. Prezes i większościowy właściciel Stomilu Olsztyn poinformował na Twitterze, że rozstaje się z olsztyńską piłką. W swoim oświadczeniu Brański stwierdził, że nie może porozumieć się z władzami miasta odnośnie dalszego funkcjonowania klubu.
W tej sprawie prezydent Grzymowicz wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że zobowiązania, jakie miasto miało w stosunku do klubu, są “w całości zaspokojone”. I dodał, że gmina “nie ma możliwości dalszego finansowania spółki Stomil Olsztyn SA”.
Główne zastrzeżenie, jakie można mieć do prezydenta Olsztyna w sprawie Stomilu? Ton oświadczenia.
I żeby była jasność: lubię piłkę nożną i chodzę na mecze Stomilu, ale jestem rozdarty. Bo dlaczego milionami złotych z miejskiej kasy mamy wspierać olsztyńską piłkę nożną, a nie możemy wspierać olsztyńskiej koszykówki, olsztyńskiej siatkówki czy olsztyńskiej piłki ręcznej?
Jednak z pewnych stwierdzeń i komentarzy prezydent Olsztyna mógł w swoim oświadczeniu zrezygnować. Powód jest prosty: nie sprzyjają one budowaniu dobrych relacji z władzami klubu. A tym samym nie tworzą dobrego gruntu pod inne rozmowy z potencjalnymi inwestorami, którzy chcieliby zostawić trochę grosza w stolicy Warmii i Mazur.
A czasami wręcz górę grosza. Chodzi rzecz jasna o działkę przy ulicy Głowackiego, wylicytowaną pod koniec stycznia przez warszawskiego dewelopera. Wojciech Musiał, prezes Dynamic Development, który kupił grunt z najstarszym w mieście basenem za rekordową kwotę 21 mln zł, waha się teraz, czy przelać pieniądze na konto olsztyńskiego ratusza.
W rozmowie z naszym portalem Wojciech Musiał stwierdził, że jest zażenowany postawą Piotra Grzymowicza.
Dodał, że prezydent Olsztyna nie ma dla niego czasu. I że on, inwestor, nie czuje się partnerem władz miasta.
Deweloper z tematem przyszedł do mediów i o sprawie zrobiło się głośno. Oczywiście, że źle się stało, bo wydaje się logicznym, że obie strony – deweloper i prezydent Olsztyna – powinny dojść do porozumienia za zamkniętymi drzwiami ratusza. Ale Wojciech Musiał doskonale wie, co może ugrać, ale też – co może stracić.
Przeczytaj również:
Deweloper nie zapłaci za działkę w Olsztynie? “Prezydent chowa głowę w piasek, a ja nie kupię kota w worku”
Działka przy Głowackiego nie jest objęta miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. A to oznacza, że warszawska spółka Dynamic Development teoretycznie mogłaby postawić nawet wyższy budynek niż pobliski Centaurus. W kuluarach mówi się jednak, że miasto chciałoby, żeby na działce, gdzie dzisiaj nadal stoi basen, powstało coś dużo mniejszego od Centaurusa. I zapewne o tym również wie Wojciech Musiał, który dodaje, że swoją inwestycję uzależnia od tego, czy wspomoże finansowo Stomil Olsztyn.
A więc jeśli miasto straci szansę na 21 mln zł z wylicytowanej działki, pod dużym znakiem zapytania znajdzie inna ważna inwestycja – przebudowa hali Urania. Pieniądze ze sprzedanego gruntu miały bowiem pokryć znaczną część wkładu własnego miasta. Jeśli Olsztyn straci szansę na wiele milionów, rykoszetem może oberwać także Stomil. Sprawa jest więc poważna. I Wojciech Musiał również na pewno o tym wie.
Czy olsztyńscy urzędnicy, z Piotrem Grzymowiczem na czele, mogli uniknąć tego działkowego zawrotu głowy? Mogli. Radny Paweł Klonowski słusznie interpelował niedawno, że tereny przed sprzedażą powinny być objęte planami zagospodarowania przestrzennego. Gdyby tak było, nie byłoby sprawy, bo inwestor wiedziałby dokładnie, co i jakich rozmiarów może zbudować.
Miejscowych planów nie ma, a deweloper musi starać się o warunki zabudowy. Swoją drogą, jego decyzja o kupnie za 21 mln zł działki, bez wiedzy o tym, co będzie mógł tam zbudować, była bardzo odważna.
Mamy też jednak publiczną przepychankę. W sprawie działki prezydent Olsztyna również wydał oświadczenie. I chyba również nie do końca trafione. Wywnioskować z tego oświadczenia można: “albo płać, inwestorze, 21 baniek za działkę, albo uciekaj z Olsztyna”. A to również nie buduje dobrych relacji i jest sygnałem dla innych inwestorów, że stolicę Warmii i Mazur lepiej omijać szerokim łukiem.
PS W ostatnim akapicie swojego oświadczenia w sprawie działki przy Głowackiego prezydent Olsztyna stwierdza, że dziwi się dziennikarzom, którzy “tak łatwo padają ofiarą manipulacji i ulegają prostym i powszechnie znanym technikom z zakresu public relations”. Panie prezydencie, Wojciech Musiał jest stroną w tej sprawie i swoje słowa autoryzuje własnym imieniem i nazwiskiem. Dlaczego dziennikarze mieliby nie cytować jego wypowiedzi?
Stomil to trzeba zlikwidować boisko zaorac i sprzedać developerom z Warszawy bo tak ich kocha Grzymowicz za swoje 10%!