Polska kupuje używane wagony kolejowe od Deutsche Bahn, co wywołuje krytykę opozycji pod adresem „niemieckiego złomu”

2025-12-08

Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na podróże kolejowe, polski państwowy operator kolejowy, PKP Intercity, zakupił od Niemiec 50 używanych wagonów kolejowych.

Decyzję skrytykowała opozycja, która twierdzi, że Polska zamiast produkować własny tabor, stanie się „cmentarzem niemieckiego złomu”. PKP twierdzi jednak, że zakup był wymuszony brakiem przygotowania się opozycji na rosnącą liczbę pasażerów w okresie jej sprawowania.

w środę, Janusz Malinowski, Prezes Zarządu PKP Intercity, odpowiedzialna za dalekobieżny transport kolejowy w Polsce, poinformowała o zakupie 50 używanych wagonów od DB Fernverkehr, będącej własnością niemieckiego przewoźnika kolejowego Deutsche Bahn.

Malinowski powiedział, że wagony będą mogły zostać „szybko oddane do użytku” już w pierwszej połowie 2026 roku, co pozwoli sprostać rosnącej liczbie pasażerów. Powiedział serwisowi informacyjnemu Forsal, że obecnie „w niektórych momentach trudno jest kupić bilety” ze względu na popyt.

W pierwszym półroczu PKP Intercity obsłużyło rekordową liczbę 40,4 mln pasażerów, co oznacza wzrost o 9% w stosunku do roku poprzedniego i 31% w porównaniu z rokiem poprzednim. Prognozuje się, że do końca tego roku liczba ta osiągnie 89 mln, w porównaniu z 78,5 mln w 2024 r. i 68 mln w 2023 r.

W zeszłym miesiącu PKP Intercity podpisało największy w historii Polski kontrakt na tabor, zamawiając 42 składy piętrowe – pierwsze tego typu w Polsce – za kwotę 6,9 miliarda złotych (1,6 miliarda euro). Jednak pociągi te – wyprodukowane w Polsce przez francuski Alstom – zaczną przyjeżdżać dopiero w 2029 roku.

Niemniej jednak decyzja PKP Intercity o zakupie używanych wagonów z Niemiec wywołała krytykę ze strony narodowo-konserwatywnego Prawa i Sprawiedliwości (PiS), głównej polskiej partii opozycyjnej.

Poseł PiS Michał Moskal skrytykował operatora za „kupowanie złomu z Niemiec”, zamiast korzystania z polskich producentów. „Polska stanie się cmentarzem starych niemieckich wagonów” – napisał.

Jego partyjna koleżanka Jadwiga Wiśniewska stwierdziła, że ​​porozumienie jest kpiną z twierdzeń premiera Donalda Tuska o „repolonizacji” gospodarki.

W maju Tusk ogłosił, że podjął działania na rzecz „poprawy pozycji polskich wykonawców i dostawców” w przetargach publicznych, podając jako przykład inwestycje kolejowe.

W odpowiedzi PKP wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że ​​jej decyzje podejmowane są w świetle „lat zaniedbań w zwiększaniu pojemności taboru, które doprowadziły do ​​poważnego ograniczenia dostępności miejsc siedzących”.

Wskazywali, że przetargi na zakup nowych piętrowych pociągów zostały unieważnione najpierw w lipcu 2023 r. za rządów byłego PiS, który rządził Polską w latach 2015–2023, a następnie ponownie w marcu 2024 r., za obecnej administracji Tuska.

Państwowy koncern zauważył także, że prognozy sporządzane za czasów PiS u władzy znacznie zaniżały popyt: liczba pasażerów, które PKP Intercity przewiezie w tym roku, osiągnie poziom przewidywany wcześniej na 2030 rok.

W świetle tych kwestii pozyskiwanie i wynajmowanie używanych wagonów z rynków zagranicznych jest niezbędnym elementem strategii firmy, która obejmuje także poprawę naprawy istniejącego taboru oraz zainwestowanie 16,5 miliarda złotych w zakupy od polskich producentów.

„Złożyliśmy ogromne zamówienia u (polskich producentów) Cegielskiego, Pesy i Newagu” – Malinowski powiedział Forsalowi. „(Ale) musimy poczekać na nową dostawę wagonów i teraz bardzo szybko potrzebujemy większej podaży siedzeń, a te wagony (zakupione z Niemiec) to zapewnią.”

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak powtórzył ten przekaz, pisząc w mediach społecznościowych, że „nasz narodowy przewoźnik rozwija się w ekspresowym tempie i nadrabia wieloletnie zaległości” za byłego rządu PiS.

Klimczak powiedział także Forsalowi, że krytyka PiS opiera się na ich „fobii, która oznacza, że ​​nie lubią niemieckich pociągów”. PiS regularnie krytykuje Niemcy, które – jego zdaniem – chcą przeszkodzić rozwojowi gospodarczemu Polski i uzależnić Warszawę od Berlina.

Anna Kowalski
Anna Kowalski
Jestem redaktorką naczelną Ukiel Magazine i od lat zajmuję się dziennikarstwem. W swojej pracy stawiam na rzetelność, przejrzystość i najwyższą jakość publikacji. Wierzę, że media powinny nie tylko informować, ale także inspirować do refleksji i dialogu.