Wojciech Żaliński: Chcemy zagrać dobry mecz w Uranii [WYWIAD]

Przed środowym meczem Indykpolu AZS Olsztyn z MKS-em Będzin rozmawiamy z naszym przyjmującym. – Chcielibyśmy zagrać dobry mecz w Uranii, bo w tym sezonie tak naprawdę po każdym meczu w Olsztynie był albo niesmak, albo niedosyt – mówi Wojciech Żaliński. Siatkarz olsztyńskiego zespołu pokonał niedawno koronawirusa.

Muszę zacząć od pytania, jak się czujesz po przejściu koronawirusa? 

– Dziękuję, coraz lepiej. Byłem tzw. pacjentem zero w naszej drużynie i muszę przyznać, że w momencie otrzymania pozytywnego wyniku testu, oprócz kilku zmartwień, które też oczywiście się pojawiły, spora dawka stresu została upuszczona, że wreszcie to będzie za mną.

Nie był to najprzyjemniejszy okres, bo dolegliwości się pojawiły – co prawda nie trwały zbyt długo, ale były dosyć uciążliwe. Trochę też czasu minęło, zanim doszedłem do siebie po chorobie. Nie da się ukryć, że taka 12-14-dniowa przerwa w środku sezonu wybija z rytmu i na naszej dyspozycji – jako drużyny – to się odbiło, co było widać szczególnie podczas meczu z Lubinem w Uranii (AZS przegrał 0:3 – red.). 

Czy przed powrotem na boisko mieliście jakieś badania? 

– Tak, mieliśmy RTG płuc i dokładne badania serca.

Wojciech Żaliński: Na szczęście ten wirus nie pozostawił żadnego śladu i ze spokojną głową mogliśmy zacząć trenować. 

Czy po tych dwóch meczach “pochorobowych” jesteście już na właściwej ścieżce do zwycięstw? 

– Szczególnie po meczu z Resovią jest w nas spory niedosyt, analizowaliśmy już ten mecz i mam wrażenie, że mogliśmy wyjechać z Rzeszowa przynajmniej z punktem. Zagraliśmy nieźle, ale niestety rezultat jest taki sam jak w meczu z Lubinem, w którym zagraliśmy beznadziejnie. Jeśli chodzi o samą dyspozycję w meczu w Rzeszowie, wyglądaliśmy, przynajmniej fizycznie, normalnie. Także sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze. 

Przed wami bardzo ważny mecz z MKS Będzin. Czy w zespole panuje mobilizacja, czy może jednak stres o wynik? 

– Nie wiem, jak w zespole, bo mogę mówić przede wszystkim za siebie, jednak gdyby tego stresu nie było, znaczyłoby to, że czas zająć się czymś innym. Każdy zdaje sobie sprawę, jaką wagę ma ten mecz. Wiemy też, ile mamy punktów i które miejsce zajmujemy w tabeli. Ten mecz jest ważny i dla nas, i dla nich. Przede wszystkim chcielibyśmy zagrać dobry mecz w Uranii, bo w tym sezonie tak naprawdę po każdym meczu w Olsztynie był albo niesmak, albo niedosyt.

Bardzo chcemy ten mecz wygrać i zdajemy sobie sprawę, jaka jest jego waga – mówi Wojciech Żaliński, przyjmujący Indykpolu AZS Olsztyn.

Mamy bardzo nieprzewidywalny czas, a co za tym idzie – również sezon siatkarski. Na co stać AZS w tym sezonie? 

– Szczerze mówiąc, to ciężko cokolwiek przewidzieć – wszystko, co bym teraz powiedział, można podważyć lub zanegować. Jedynie możemy być pewni, że prawdopodobnie do końca sezonu będziemy zdrowi i że nie będzie już koniecznej izolacji. Oczywiście o ile nie będzie decyzji odgórnych w tej sprawie. Przede wszystkim chciałbym, żebyśmy ustabilizowali formę, żeby było jak najmniej “ups and downs”. 

W ostatnich meczach wchodziłeś na zmiany za atakującego. Podobną rolę pełniłeś w ubiegłym sezonie. Na której pozycji czujesz się lepiej: jako przyjmujący czy atakujący? 

– Przede wszystkim wchodzę na boisko tam, gdzie mnie trener potrzebuje. To prawda, że w przeszłości pełniłem rolę atakującego i tak naprawdę mogę grać na tej pozycji, chociaż z drugiej strony wolałbym tam nie grać, bo to by znaczyło, że Damian albo Remek (Schulz i Kapica – red.) mają kłopoty, a ja wolałbym ich widzieć na ataku.

Większą część swojego siatkarskiego życia spędziłem na przyjęciu i tam się czuję dobrze, a jak zachodzi potrzeba, to gram też w ataku. 

A jak gra się w pustej hali i bez dopingu kibiców? 

– Ciężko, ale z biegiem czasu przyzwyczajamy się do tej sytuacji. Gorzej było wiosną, kiedy cała sytuacja z epidemią się dopiero rozkręcała. Smutno jest, szczególnie w Olsztynie, gdzie zawsze było głośno, a na przykład podczas zagrywki teraz słychać przerażającą ciszę. Nie są to optymalne warunki do uprawiania sportu. Niestety, musimy się przystosować jak każdy na świecie. Poza tym także inne branże przeżywają kłopoty. 

Trener Castellani jest znany z tego, że dużą wagę przywiązuje do treningu mentalnego. Możesz nam przybliżyć, jakie metody wprowadził do treningu? 

– Jest tego bardzo dużo. Trener Daniel nie ukrywa, że bardzo ciekawi go psychologia i często – nie wiem, czy mogę to tak nazwać – raczy nas “gierkami psychologicznymi”. Mamy spotkania na zoomie z trenerem mentalnym z Argentyny. Kilka razy wraz z zespołem odbywaliśmy z nim sesje. Jest to na pewno nowe i ciekawe doświadczenie. Nie wiem, czy już to na nas oddziałuje, bo to chyba jeszcze za wcześnie. Mimo wszystko, sporo się uczymy podczas takiej sesji i mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłości. 

Rozmawiała Magdalena Gawrońska 

* Mecz Indykpolu AZS Olsztyn z MKS-em Będzin odbędzie się w środę 18 listopada w olsztyńskiej hali Urania o godz. 18. bez udziału publiczności. Transmisja na żywo w Polsacie Sport Extra. 


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
wpDiscuz
Exit mobile version