Plan miasta na ten rok to uśpienie 100 dzików, jednak ta liczba może się zwiększyć. – Dziki w mieście mogą stanowić problem. Są jednak sposoby, aby sobie radzić – mówi nam prof. Stanisław Czachorowski.
Poniedziałek, godzina 21, ulica Dywizjonu 303 niedaleko skrzyżowania z aleją Sikorskiego. Dorosły dzik spaceruje chodnikiem, w pewnym momencie znika w wysokiej trawie obok komisu samochodowego. Idąca chodnikiem po drugiej stronie jezdni kobieta przyspiesza. Ze strachu. Bo jedni podchodzą do dzików, wyjmują telefony i robią im zdjęcia. Inni uciekają.
W Olsztynie jest ich podobno pół tysiąca. Działa też siedem odłowni – sześć stacjonarnych i jedna mobilna. Zdaniem władz miasta to za mało, dlatego pojawią się dodatkowe. Poza tym, jak już informowaliśmy, więcej dzików w Olsztynie zostanie uśpionych.
Tysiąc złotych za jednego dzika
Przed wybuchem epidemii koronawirusa dziki odławiali strażnicy miejscy. Zostali jednak poddani zwierzchniemu nadzorowi policji i są delegowani do innych niż dotychczas zadań. Dlatego na początku maja miasto podpisało umowę z prywatną firmą, która przejęła obowiązki strażników. Koszt całej operacji to 100 tysięcy złotych.
– W ciągu niespełna miesiąca odłowiliśmy z miasta 62 dziki. Niestety, nie mamy innej możliwości, musimy zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców – mówi w rozmowie z nami Marta Bartoszewicz, rzeczniczka olsztyńskiego ratusza. – W ciągu ostatniego roku odebraliśmy ponad 1200 zgłoszeń od osób zaniepokojonych obecnością tych zwierząt w Olsztynie. I dlatego podjęliśmy takie zdecydowane działania. W tym roku planujemy uśpić 100 dzików, ale jeśli zajdzie potrzeba, zwiększymy tę liczbę.
Władze miasta, które liczbę osobników do uśpienia ustalały z Polskim Związkiem Łowieckim, przypominają, że przez wiele lat Olsztyn dobrze radził sobie z dzikami. Jeśli tylko jakiś zbliżył się do granic miasta, był odławiany i wywożony w głąb lasu.
Gdzie pojawią się dodatkowe odłownie?
– Niestety, w związku z ASF minister środowiska nie pozwolił nam na wywożenie zwierząt. I mimo naszych trzykrotnych próśb, nie cofnął tego zakazu dla Olsztyna. A zatem zostaliśmy zmuszeni do usypiania zwierząt, aby nie doszło do żadnej tragedii – dodaje Marta Bartoszewicz.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło na początku czerwca, kiedy odyniec zaatakował psa na olsztyńskim Pieczewie. Właściciel amstafa zamieścił na Facebooku zdjęcie pogryzionego zwierzęcia. I zapewnił, że w trakcie zdarzenia pies był na smyczy. Mężczyzna tłumaczył, że dzik wyskoczył zza śmietnika i zaatakował.
– Dzik jest zwierzęciem dzikim – stwierdza dr Joanna Duriasz z Katedry ekologii stosowanej UWM w Olsztynie. – Nie każdy osobnik musi być niebezpieczny, ale zdarzają się przypadki, kiedy dzik jest agresywny. Dlatego trudno powiedzieć, jak dzik zachowa się, gdy dziecko postanowi go na przykład pogłaskać. A nie można wykluczyć takich sytuacji.
Dwie nowe mobilne odłownie powinny pojawić się w Olsztynie w ciągu tygodnia. Gdzie zostaną rozstawione? Tego ratusz nie chce powiedzieć, ponieważ… – …to mijałoby się z celem – mówi Marta Bartoszewicz. I wyjaśnia: – Obrońcy praw zwierząt uwalniają dziki z odłowni, gdy tylko zwierzęta zostają tam złapane. I musimy od nowa je nęcić.
“Dziki nawet w mieście są pożyteczne”
– W Polskim Związku Łowieckim również są naukowcy. Nie wiadomo jednak, czy tym razem wypowiadali się w kwestii olsztyńskich dzików – mówi prof. Stanisław Czachorowski, biolog, ekolog i entomolog z Katedry ekologii i ochrony środowiska UWM.
– Dziki to dla Olsztyna duży problem?
– To zależy, jak na to patrzeć. Jest to zjawisko powszechne w wielu miejscach Europy. Synurbizacja dotyczy nie tylko dzików. Dziki są jednak duże i mogą stanowić problem. Ale są sposoby, żeby sobie radzić. To dłuższa opowieść.
– Jakie są sposoby?
– Po pierwsze, miejsca do karmienia z tarasem widokowym na obrzeżach miasta. Po to, aby ludzie, którzy chcą dokarmiać dziki, mieli taką okazję. Chodzi również o to, aby dziki zatrzymywać właśnie na obrzeżach. Po drugie, solidne, stojące karmniki dla ptaków jako mała architektura osiedlowa. Wtedy chleb i inny pokarm dla ptaków byłby niedostępny dla dzików. Dzisiaj ludzie wyrzucają taki pokarm na trawniki czy chodnik i korzystają z tego również dziki.
– A odławianie dzików?
– Oczywiście, odłownie jak najbardziej. Poza tym dziki nawet w mieście są pożyteczne.
– Co robią dobrego?
– Ryjąc, spulchniają glebę – tak samo jak w lesie. Proszę zobaczyć, jak wyglądają zryte przez dziki trawniki. Przyrodniczo wygląda to zdecydowanie lepiej! Ziemia w wielu miejscach jest nierówna i osoby odpowiadające za pielęgnację zieleni nie są w stanie wykosić trawy do samej gleby za pomocą kosiarek żyłkowych.
– Pozostaje jeszcze strach. Co zrobić, gdy na drodze do śmietnika spotkamy stado dzików?
– Wycofać się. To dzikie zwierzęta.
– Miasto zdecydowało o uśpieniu 100 dzików i skonsultowało tę decyzję z Polskim Związkiem Łowiectwa. Doktor Joanna Duriasz z Katedry ekologii stosowanej UWM w Olsztynie uważa, że takie decyzje powinny być konsultowane z naukowcami, a nie hobbystami.
– Usypianie dzików to konieczność, ponieważ nie można ich wywozić do lasu (w związku z afrykańskim pomorem świń minister środowiska zakazał tych działań na obszarach położonych do 100 kilometrów od granicy z obwodem kaliningradzkim – red.). Oczywiście mądrzej konsultować takie decyzje z ekspertami. W tym przypadku są to naukowcy – ekolodzy od populacji i ekosystemu.
– Skoro jednak władze Olsztyna rozmawiały z Polskim Związkiem Łowiectwa, oznacza to, że nie mamy ekspertów w mieście?
– Dobrze by było uzupełnić te informacje o wiedzę naukowców. W Polskim Związku Łowieckim również są naukowcy. Nie wiadomo jednak, czy tym razem wypowiadali się w kwestii olsztyńskich dzików.
pół tysiąca dzików w Olsztynie? Bardzo gruba przesada :). Skad te dane?