Urzędnicy po raz kolejny protestowali pod ratuszem. Chcą dialogu z władzami miasta

Blisko 200 osób zgromadziło się we wtorek po południu pod Urzędem Miasta Olsztyna, skąd wyruszyli do urzędu wojewódzkiego. –  Jeżeli nie uda się osiągnąć satysfakcjonującego nas kompromisu, to prezydent musi zdawać sobie sprawę, że będą kolejne protesty – zaapelował do zgromadzonych pracowników mecenas Marcin Kotowski, pełnomocnik związkowców.

Pierwszy raz niezadowoleni z płac urzędnicy miejskich jednostek wyszli na ulice w lutym. Dzisiaj to powtórzyli. Pod ratuszem odbyła się pikieta, w której udział wzięło blisko 200 osób – pracowników ratusza, żłobków, MOPS-u czy DPS-ów. 

Domagają się wyższych płac

Zarabiam niewiele powyżej najniższej krajowej. Nie jestem w stanie odłożyć na jakiś wyjazd. Często muszę pożyczyć pieniądze – przyznaje pani Natalia z ratusza.

To jest uwłaczające. Chcemy, aby pensje były godne – zauważył pan Grzegorz Kolendo, jeden z protestujących.

Zaznaczył, że mieszka poza miastem i jedną trzecią pensji wydaje na paliwo.

Organizatorem dzisiejszego protestu był Międzyzakładowy Związek Zawodowy Pracowników MOPS i Zespołu Żłobków Miejskich.

Panie prezydencie – zawołał w stronę ratusza związkowiec Krzysztof Tomasik. – My, pracownicy urzędu miejskiego i jednostek podległych idąc do sklepu, musimy się zastanawiać jaki artykuł wybrać z półki, czy nas na niego stać. Czy pan ma podobny problem, gdy idzie do sklepu?

Lider regionalnych struktur OPZZ, Jarosław Szunejko, zaznaczył, że jego organizacja ma kilka postulatów, które powinny zostać zrealizowane przez władze miasta. 

OPZZ wśród swoich postulatów ma takie, które są właściwe tu i teraz, czyli systemowe wynagradzanie pracowników sfery publicznej oraz zaniechanie dyskryminacji płacowej w miejscu pracy. Mamy z taką dyskryminacją do czynienia w ratuszu, żłobkach, MOPS-ie i DPS-ach. Mamy tego dość – mówi Szunejko.

Zachęcił prezydenta do wyjścia i rozmowy ze zgromadzonymi

Marcin Kotowski, pełnomocnik związkowców, uważa, że pracownicy powinni dbać o swoje interesy.

Musicie być konsekwentni. Wywalczenie godnych płac zależy od państwa – zauważył prawnik.

Dodał, że związkowcy nie ustąpią, będą walczyć do końca w obronie interesów pracowników. 

W najbliższym tygodniu po świętach mamy kolejne spotkanie mediacyjne (odbędzie się 19 kwietnia). Zobaczymy, jak ono pójdzie. Jeżeli nie uda się osiągnąć satysfakcjonującego nas kompromisu, to prezydent musi zdawać sobie sprawę, że będą kolejne protesty.

Mecenas Kotowski dodał, że mogą one przybrać różne formy i nasilić się.

Jednym z pomysłów jest, żeby po mieście jeździł samochód, a z megafonów poinformowano, jaką podwyżkę otrzymał prezydent Olsztyna, a ile zaproponował pracownikom – mówi Marcin Kotowski.

Przypomnijmy, 15 grudnia 2021 radni, większością głosów, radni sami podwyższyli swoje diety. Szeregowy radny, którego dieta wynosiła do tej pory 1789 zł, otrzymał blisko 3400 zł. Takich radnych w olsztyńskiej radzie mamy jednak tylko troje. To o tyle ważne, gdyż pozostałych 22. radnych otrzymało jeszcze większe podwyżki.

Na tej samej sesji radni zwiększyli też – do maksymalnego możliwego poziomu – pensję prezydentowi Olsztyna. Jego wynagrodzenie wyniesie teraz 20 640 zł brutto. Czyli prawie dwa razy więcej, ponieważ do tej pory wynagrodzenie Piotra Grzymowicza wynosiło 10 940 zł brutto. Po podwyżkach diet radnych i pensji prezydenta budżet Olsztyna uszczupli się o ponad 630 tys. zł. Rocznie. 

Jak pracownicy na to reagują? Nie chcę używać niecenzuralnych słów, ale takie głównie występują – dodaje Grzegorz Kolendo.

Urzędnicy spod ratusza przeszli al. Piłsudskiego i na wysokości urzędu wojewódzkiego zawrócili.

1 / 25
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
wpDiscuz
Exit mobile version