Stomil Olsztyn przerwał passę przegranych meczów i bezbramkowo zremisował z Pogonią w Siedlcach. Zawodnicy obu zespołów zobaczyli aż 16 żółtych kartek.
Pierwsza połowa była dość bezbarwna, chociaż optyczną przewagę miał Stomil, który starał się zagrozić bramce rywali po stałych fragmentach gry. Gra toczyła się głównie w środku pola, a olsztynianie często przerywali akcje przeciwnika faulami, przez co już w tej części gry obejrzeli 5 żółtych kartek. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie jednak klarownej sytuacji do objęcia prowadzenia i na przerwę schodziły bez bramek.
Druga odsłona powinna dać trzy punkty Stomilowi, jednak po raz kolejny zawiodła skuteczność pod bramka rywala. Najlepszą okazję do strzelenia bramki zmarnował Sebastian Szypuslki w 55. minucie. Świetnie wyłuskał piłkę spod nóg obrońcy na połowie Pogoni, dzięki czemu Stomil wyszedł przed bramkę przeciwnika w sytuacji dwóch na jednego. Szypulski mógł podawać do Piotra Kurbiela lub umieścić piłkę w siatce. Wybrał strzał, który jednak przeleciał daleko obok słupka. Chwilę wcześniej Szypulski został ukarany żółtą kartką i nie będzie mógł zagrać w spotkaniu z GKS-em Jastrzębie, bo ma ich na koncie już 4.
Olsztynianie do końca chcieli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W barwach Stomilu zadebiutował Mateusz Maćkowiak, pozyskany ze Śląska Wrocław. W 83. minucie na listę strzelców mógł wpisać się Kurbiel, jednak jego strzał głową trafił wprost w bramkarza. Po słabym wizualnie meczu Stomil wywiózł z Siedlec jeden punkt, ale pozostawił ogromny niedosyt.
Szymon Grabowski, trener Stomilu:
– Duże podziękowania dla kibiców, którzy jeżdżą za nami setki kilometrów. My naprawdę czujemy ich wsparcie. Jesteśmy im bardzo wdzięczni i obiecujemy, że damy im dużo radości w najbliższych dniach. Dobrze przygotowaliśmy się pod względem taktycznym i przewidywania tego, jak ten mecz może wyglądać. Uczulaliśmy się na fazę przejściową rywali, w której prym wiedzie Czarek Demianiuk. Potrafiliśmy to zneutralizować, głównie poprzez faule, ale taki też był zamiar i na to byliśmy gotowi. W pierwszej połowie my lepiej zaczęliśmy, później Pogoń zaczęła dochodzić do głosu. Z przebiegu całego spotkania wynik 0:0 byłby sprawiedliwy gdyby nie ta sytuacja, gdzie na boiskach II ligi takie sytuacje muszą się kończyć bramką. Tutaj duże pretensje do moich zawodników, że wychodząc 2 na 1 tylko z bramkarzem, Szypulski nie potrafi sfinalizować bramką bądź dograć Piotrowi Kurbielowi. To był nasz problem, który sprawił, że dzisiaj wracamy tylko z punktem. Mamy duży niedosyt, ale przygotowujemy się w pełni zmotywowani ze sportową złością do kolejnego spotkania.
Damian Guzek, trener Pogoni:
– Stare piłkarskie przysłowie mówi, że jeżeli meczu nie można wygrać, to trzeba go zremisować. Nam się to dzisiaj udało. Było nas stać tylko na remis. Cieszę się z postawy formacji defensywnej, dużo do poprawy jest w formacji ofensywnej. Bardzo mało sytuacji. Ofensywa się obudziła ok. 70. minuty. Mecz rwany, dużo fauli, przesuwania, niewiele sytuacji z akcji, dużo stałych fragmentów. Jeden prezent sprawiliśmy przeciwnikowi, który w tej lidze powinien być wykorzystany, ale nie powinien był się przytrafić. Musimy patrzeć na siebie. Cieszymy się, że zdobyliśmy 1 punkt i zagraliśmy na 0 z tyłu.
Kolejne spotkanie Stomil rozegra już w piątek (9. września). Olsztynianie zmierzą się z innym spadkowiczem z I ligi GKS-em Jastrzębie.