Niektórzy kierowcy poruszający się po Olsztynie mają problemy z sygnalizatorami kierunkowymi do jazdy na wprost, które znajdują się obok sygnalizatorów kierunkowych w prawo. Często są tam łamane przepisy ruchu drogowego. A czasem dochodzi do groźnych kolizji z tramwajami.
– Codziennie rano przejeżdżam przez skrzyżowanie Sikorskiego z Tuwima. Chciałabym przedstawić sytuację, do której dochodzi nagminnie. Sznur samochodów stoi na pasie do skrętu w prawo. Po prawej stronie znajdują się dwa sygnalizatory ze strzałkami: na wprost i do skrętu w prawo, oba świecą się na czerwono. W momencie, kiedy na zielono zapala się strzałka do jazdy na wprost, kierowca, który stoi jako pierwszy, zaczyna skręcać w prawo – mówi pani Agata, nasza czytelniczka.
I dodaje: Sugeruje się więc zapaloną właśnie zieloną strzałką do jazdy na wprost, mimo że strzałka kierunkowa w prawo świeci się na czerwono. W efekcie skręca w prawo na czerwonym świetle. Jest to oczywiście wina kierowców, bo nie patrzą na sygnalizatory, ale to tym bardziej niebezpieczny manewr, ponieważ obok są tory tramwajowe.
Wyjaśnijmy, że chodzi o dwa sygnalizatory kierunkowe S-3: na wprost i w prawo. Znajdują się obok siebie po prawej stronie jezdni. Takie rozwiązanie istnieje m.in. w kilku miejscach na al. Sikorskiego.
I wydawać by się mogło, że sprawa jest prosta – gdy sygnalizator kierunkowy w prawo zapali się na zielono, kierowca może skręcić. Jeśli świeci się na czerwono, musi czekać. Życie pokazuje jednak, że czasami jest zupełnie inaczej. A w efekcie może dojść do groźnej kolizji.
Do kolizji dochodzi z winy świateł czy wyłącznie z winy kierowców?
W maju ubiegłego roku doszło do takiego zdarzenia, kiedy kobieta kierująca chevroletem zderzyła się z tramwajem. Do groźnej kolizji doszło w momencie, gdy 42-latka skręcała w prawo z al. Sikorskiego w kierunku parkingu przy markecie Auchan. Wjechała na torowisko i zderzyła się z Solarisem, jadącym prawidłowo w stronę Jarot. Policjanci informowali, że kobieta wykonała manewr na czerwonym świetle, bo prawdopodobnie pomyliła sygnalizacje – światło do jazdy na wprost zaświeciło się na zielono, a to do kierunkowego skrętu w prawo – nadal świeciło się na czerwono. W efekcie doszło do zderzenia.
Wina kobiety była niepodważalna, ale dlaczego przy pasie do skrętu w prawo znajduje się sygnalizator kierunkowy na wprost? Kierowcom, którzy jadą na wprost nie jest on przydatny. Sygnalizatorów do jazdy na wprost nie ma też przy sygnalizatorach kierunkowych w lewo. Okazuje się, że nie jest to wymysł olsztyńskich drogowców, ale stoją za tym przepisy.
Jakub Kwiatkowski, olsztyński inżynier ruchu:
– Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z 3 lipca 2003 r. (Załącznik nr 3 Szczegółowe warunki techniczne dla sygnałów drogowych i warunki umieszczania ich na drogach na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną) podstawową zasadą lokalizacji sygnalizatorów na skrzyżowaniu jest umieszczenie ich na wszystkich wlotach po prawej stronie. Zaleca się również stosowanie sygnalizatorów dodatkowych nad jezdnią oraz po lewej stronie wlotu, gdy na wlocie występują trzy lub więcej pasy ruchu (kiedy pozwala na to geometria i wlot jest sterowany sygnałem ogólnym).
Ze względu na zastosowanie bezkolizyjnych relacji na wymienionych cztero- i pięciopasowych wlotach użyto na maszcie niskim po prawej stronie wlotu sygnalizatorów kierunkowych S-3 wraz z sygnalizatorami powtarzającymi nad jezdnią, dla relacji w prawo oraz na wprost. Przy wspomnianych lewoskrętach zastosowano wyłącznie sygnalizator S-3 z sygnalizatorem dodatkowym nad jezdnią, ponieważ obsługuje on samodzielnie jedno- i dwupasowe lewoskręty. Dzięki przyjętemu rozwiązaniu każda relacja bezkolizyjna na wlocie posiada sygnalizator podstawowy (na maszcie niskim) oraz dodatkowy (podwieszony na wysięgniku).
Trzeba patrzeć na znaki!
Inżyniera ruchu zapytaliśmy również, czy istnieje możliwość odchylenia sygnalizatora kierunkowego na wprost. Podobne rozwiązanie zastosowano na przykład na skrzyżowaniu Sikorskiego-Pstrowskiego-Obiegowa.
Inżynier ruchu razem z pracownikami ZDZiT-u przeprowadzili wizję lokalną i przeanalizowali naszą propozycję.
Jakub Kwiatkowski: – Sygnalizator kierunkowy na wprost musi być ustawiony pod takim kątem, aby sygnał nadawany dla kierowcy był widoczny z większej odległości – około 60 m. Na przeanalizowanych skrzyżowaniach zwiększenie kąta drastycznie tę odległość skraca, a co za tym idzie daje kierowcy mniej czasu na podjęcie decyzji.
W przypadku skrzyżowania Sikorskiego-Pstrowskiego-Obiegowa odchylenie sygnalizatora było możliwe, bo przez kilkadziesiąt metrów nie jest to prosta droga, tylko łuk. I takie odchylenie – teoretycznie – pomaga kierowcy, który jedzie prosto.
– Doszliśmy do wniosku, że kąty sygnalizatorów nie zostaną zmienione, ale chcę zaznaczyć fakt, że wskazywanie ewentualnych rozwiązań lub problemów w organizacji ruchu jest bardzo pożądane. Inny punkt widzenia bywa bardzo pomocny – stwierdza inżynier ruchu.
Bezkolizyjna strzałka, która czasem sprawia problemy
Sławomir Kałwianiec, olsztyński taksówkarz: – Rzeczywiście, sygnalizator główny, stojący po prawej stronie jezdni, może rozpraszać i wprowadzać w błąd kierowców, którzy oczekują na przejazd na prawym pasie. Jednak część kierowców nie zwraca uwagi na to, która strzałka zmienia kolor na zielony. Należy więc zawsze uczulać kierowców: zwracajmy 10 razy uwagę na to, jaki sygnalizator zaświeca się na zielono i kogo dotyczy. To bardzo ciekawy temat, bo okazuje się, że do kolizji dochodzi w miejscach, gdzie kierowca ma bezkolizyjne pierwszeństwo przejazdu.
Zdaniem Andrzeja Markowskiego, psychologa transportu, każdy kierowca musi szybko rozpoznawać “doły”, w które może wpaść. – W tej sytuacji do tych groźnych zdarzeń dochodzi wyłącznie z winy kierowców – stwierdza Andrzej Markowski.
I dodaje: – Prowadzenie samochodu polega na sprawnej i szybkiej ocenie sytuacji na drodze. Jeśli są kierowcy, którzy nie czują się na siłach, aby to robić, powinni albo zrezygnować z kierowania pojazdami, albo przejść dodatkowe szkolenie w tym zakresie.