Wojskowe Komendy Uzupełnień w całej Polsce rozsyłają rezerwistom wezwania do stawienia się na ćwiczenia.
W kwietniu rozpoczną się ćwiczenia rezerwistów w całym kraju. Z tego względu oddziały WKU przesyłają rezerwistom wezwania do stawiennictwa. Ćwiczenia są obowiązkowe. Wojskowi jednak przyznają, że nie są one związane z wojną w Ukrainie.
– To rutynowa działalność Sił Zbrojnych RP, która – w razie potrzeby – ma zapewnić uzupełnienie stanu osobowego jednostek wojskowych. W pierwszym kwartale tego roku ćwiczenia nie odbyły się ze względu na pandemię koronawirusa – powiedział podpułkownik Sylwester Tabaka, rzecznik Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Olsztynie (Radio Olsztyn).
Rzeczpospolita podała, że powołanie może otrzymać nawet do 200 tys. żołnierzy rezerwy oraz osób przeniesionych do rezerwy, niebędących żołnierzami (są to osoby, które podlegały obowiązkowi odbycia zasadniczej służby wojskowej, ale nie zostały powołane i w konsekwencji przeniesiono je do rezerwy). Wśród nich 48 tys. to osoby zaliczające służbę przygotowawczą, natomiast 35 tys. to ochotnicy Wojsk Obrony Terytorialnej.
Ćwiczenia zostały podzielone na dwie kategorie – krótkotrwałe (trwają od 2 do 30 dni) oraz długotrwałe (do 90 dni). Wojskowi uspokajają, że wezwanie nie musi być jednoznaczne z udziałem w ćwiczeniach.
– Procedura jest dwuetapowa. Najpierw komenda wzywa obywatela do stawienia się w WKU, by nadać mu meldunek przydziału mobilizacyjnego, czyli – mówiąc bardziej obrazowo – przydzielić mu miejsce miejsce w konkretnej jednostce. Następnie rezerwista oczekuje na fazę drugą. To czas, kiedy ta jednostka “upomina się”, by stawił się na ćwiczenia wojskowe – czy to, żeby sprawdzić jego umiejętności w przydzielonej specjalizacji, czy to przeszkolić w zakresie innej – wyjaśnia ppłk. Mariusz Błaszczyk, wojskowy komendant uzupełnień w Częstochowie (Portal Samorządowy).
Dodał, że to nie WKU, a jednostki wojskowe decydują o tym, czy i kiedy rezerwista uda się na ćwiczenia.