Remis Stomilu Olsztyn z Lechem II Poznań

Nie udało się przedłużyć serii zwycięstw do trzech, ale podopieczni trenera Szymona Grabowskiego są niepokonani od 5 ligowych spotkań. W sobotę (1. października) Stomil Olsztyn zremisował z rezerwami Lecha Poznań 2:2.

Mecz poprzedziły dwie podniosłe chwile, jedna radosna a druga niestety bardzo smutna. Jakub Tecław otrzymał laur “Piłkarskiego Orła” za najlepszego strzelca sierpnia na Warmii i Mazurach. Następnie pierwszy gwizdek sędziego poprzedziła minuta ciszy, którą upamiętniono tragiczną śmierć oddanego kibica Stomilu Sebastiana “Sebsa” Chomicza, który zginął 27. września w wypadku samochodowym.  

Trener Szymon Grabowski nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Filipa Wójcika, a na murawę od pierwszej minuty desygnował taki sam skład jak w zwycięskim spotkaniu w Pruszkowie. Rezerwy Lecha przyjechały do Olsztyna wzmocnione Mateuszem Żukowskim, Maksymilianem Pingotem, Krzysztofem Bąkowskim, Antonim Kozubalem czy najdroższym transferem w historii Lecha, Adrielem Ba Loua, który wrócił do gry po kontuzji.

Znów lepiej w mecz wszedł rywal, ale wydaje się, ze jest to zamierzona taktyka trenera Grabowskiego, by “dać się wyszumieć” przeciwnikowi, przetrwać jego napór i szukać swoich okazji w kontrach i wysokich przejęciach piłki. Stomil powinien objąć prowadzenie dość szybko. W 20. minucie dobrą akcję Stomilu wykończył Maciej Spychała, ale jego strzał z ostrego konta dobrze wybronił Bąkowski. Po 10 minutach do bramki powinien z bliskiej odległości trafić Werick Caetano, ale po zagraniu Shuna Shibaty próbował strzelać piętka i nic z tego nie wyszło. W końcu w 40. minucie Stomil przeprowadził szybki atak. Karol Żwir zagrał do Bartosza Florka a ten idealnie obsłużył Mateusza Maćkowiaka, który bardzo ładnym strzałem pokonał dobrze w tym meczu dysponowanego bramkarza gości. 

Po zmianie stron Stomil nadal atakował, po 10 minutach gry niecelnie uderzał Żwir, przy niezłych wrzutkach w pole karne, min. Florka, na miejscu był Bąkowski. Gdy wydawało się, że kwestią czasu jest podwyższenie prowadzenia przez olsztynian, na zaskakujące uderzenie z ponad 30 metrów zdecydował się wprowadzony przed chwilą Filip Wilak i w 65. minucie goście cieszyli się  z wyrównania. Remis nie trwał długo, bo już w 70 rezerwowy Piotr Kurbiel wywarł presję na obrońcy Lecha, ten musiał wybijać do boku, gdzie piłkę przejął rozgrywający dobre zawody Maćkowiak. Wypożyczony ze Śląska Wrocław zawodnik do bramki dołożył asystę, a jego podanie na gola zamienił Kurbiel.

Goście dążyli cały czas do zmiany wyniku, Stomil też szukał szansy na zamknięcie meczu. Udało się to rezerwom Lecha, kiedy Tomasz Cywka wpadł w pole karne a jego dośrodkowanie zablokował ręką Lukáš Kubáň. Cywka w 81. minucie zamienił rzut karny na bramkę. Do końca meczu Stomil stworzył jeszcze kilka sytuacji do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Po bardzo ładnej akcji w doliczonym czasie gry na bramkę popędził Kurbiel, zwiódł bramkarza i obrońcę i oddał celny strzał, który jednak sprzed linii bramkowej wybił Adrian Laskowski. Kolejorz też miał swoją sytuację, na szczęście po strzale głową Wilaka piłka minęła bramkę Jakuba Mądrzyka i mecz zakończył się remisem.  

Artur Węska, trener Lecha II:
– Na pewno największym podsumowaniem jest to, ze dwa razy goniliśmy wynik i dwa razy udało się to zrobić. Nie jest łatwo na takim terenie strzelić dwa gole, dwa razy przegrywać i dwa razy doprowadzić do wyrównania, tym bardziej, że Stomil jest dobrze zorganizowana w defensywie drużyną. Wiedzieliśmy przed meczem jak będa grać i to się nam sprawdziło. Niska obrona, mocno zamknięty środek, mało miejsca pomiędzy liniami, pomiędzy zawodnikami stwarzała nam dużo problemów, ale chcieliśmy mieć odpowiednią strukturę w tym meczu z piłką i udawało nam się to. Żałuję jednak tych niewykorzystanych sytuacji stworzonych przez to, bo w pierwszej połowie dwie bardzo dobre sytuacje, Pacławskiego i Czekały, po których powinny paść gole, bo to były sytuacje z 5 metra, więc tym bardziej to boli. Forma nasza z piłką była zdecydowanie większa. Kultura gry i gra w ataku pozycyjnym przyniosła nam korzyść, ale Stomil jest taką drużyną, tak gra i taki ma styl. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Brakowało mi ruchów za plecy, brakowało wejść w pole karne, za mało nękaliśmy i atakowaliśmy pole karne przeciwnika, żeby obrońcy przeciwnika mogli popełniać błędy, co się udało w drugiej połowie. Tego było więcej, tych wejść było więcej i dzięki temu nawet Tomek Cywka, który wszedł w pole karne, wywalczył karnego i dzięki temu doprowadziliśmy do tego karnego i strzeliliśmy gola. Boli gra w defensywie, bo tych bramek tracimy dużo, tym bardziej, że przeciwnik nie stwarzał dużo tych sytuacji i Stomil też to potwierdził. W pierwszej połowie, pierwsze wyjście i gol. W drugiej, wcześniej była jedna sytuacja, kiedy wszystko to kasowaliśmy, tracimy piłkę w bocznym sektorze, zabierają i strzelają gola. Tym bardziej to boli, bo oczywiście Kurbiel miła jeszcze jedną idealną sytuację, ale to już była ta nasza chęć zwycięstwa. Przedłużamy tę serię do 6 meczów bez porażki i uważam, że dla naszego młodego zespołu jest ważne w tej walce na dole tabeli i te siedem kolejnych meczów, a szczególnie te najbliższe z Siedlcami i Śląskiem u nas, chcemy powalczyć o pełną pulę. 

Szymon Grabowski, trener Stomilu:
– Obejrzeliśmy widowisko, które okraszone było dramaturgią, która sami sobie spowodowaliśmy. Mamy duży niedosyt, że nie udało się dowieźć tych trzech punktów do końca. Szkoda, bo gdy u siebie dwa razy prowadzisz i nawet nie wykorzystujesz tych sytuacji, które masz w końcówce, to na pewno jest taki niesmak, jeśli chodzi o końcowy rezultat. Co do samego przebiegu spotkania, to myślę, że mecz był na tyle wyrównany, że mógł się rozstrzygnąć zarówno na jedną jak i na drugą korzyść, z tym, że tych sytuacji klarowniejszych, my mieliśmy więcej i szkoda, że nie zdołaliśmy zakończyć tego bramkami, bo wysoko podchodziliśmy, wysoko odbieraliśmy piłke i nawet w pierwszej połowie sprokurowaliśmy dwie sytuacje, w których wystarczyło pocelować lepiej, żeby bramkarza mocniej zatrudnić. Druga połowa – tu również otwierała się przed nami szansa w postaci odbiorów wysoko, ale też nie przełożyło się to na bramki. Trzeba szanować też rywala, bo zaprezentował się bardzo przyzwoicie, żeby nie powiedzieć, że dobrze. Tacy zawodnicy jak Ba Loua w tej lidze robią przewagę i było to widać przy operowaniu piłką przez rywala, pokazywaniu się na wolnym polu. Doceniamy klasę rywala, ale jednak mamy niesmak i trochę pretensję do siebie za końcówkę, na pewno szczególnie za nią. 

W następnej kolejce Stomil jedzie do Puław, gdzie 8. października zmierzy się z miejscową Wisłą.

  • Stomil Olsztyn – Lech II Poznań 2:2 (1:0)

1:1 – Maćkowiak (40), 1:1 – Wilak (65), 2:1 – Kurbiel(70), 2:2 – Cywka (81 k).Stomil: Mądrzyk – Karlikowski (62 Kalisz), Szabaciuk, Tecław, Kubáň, Maćkowiak – Żwir, Spychała (81 Krawczun), Caetano (81 Kośmicki), Shibata – Florek (66 Kurbiel)

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
wpDiscuz
Exit mobile version