Warmińsko-Mazurska Filharmonia gra to, co gra, gdyż Piotr Sułkowski zatrudnia sam siebie jako głównego dyrygenta, co ma swoje konsekwencje prawne, finansowe i artystyczne. W drodze wniosków o informację publiczną ustalono, że w latach 2011-2019 Piotr Sułkowski dyrygował 314 koncertami, natomiast dyrygenci gościnni poprowadzili 339 koncertów. W praktyce wystawiał faktury jako firma „SINFONIA Piotr Sułkowski” dla Warmińsko-Mazurskiej Filharmonii, której był dyrektorem. Kwoty dodatkowego wynagrodzenia dorównywały pensji dyrektorskiej, a czasem ją przekraczały.
Piotr Sułkowski z końcem bieżącego roku przestanie być dyrektorem naczelnym i artystycznym Warmińsko-Mazurskiej Filharmonii w Olsztynie (WMF). Swoją funkcję sprawował od czerwca 2011 r., natomiast od stycznia 2023 r. zostanie dyrektorem naczelnym Opery Krakowskiej, gdzie w przeszłości był już dyrektorem artystycznym wespół z dyrektorem naczelnym Piotrem Rozkrutem.W najbliższy piątek, tj. 16. września br., odbędzie się ostatnia inauguracja sezonu artystycznego z udziałem Sułkowskiego w roli dyrektora WMF. Zarząd województwa do tej pory nie ogłosił postępowania w sprawie wyłonienia nowego szefa tej instytucji.
Wśród melomanów z Warmii i Mazur powtarzana jest opinia, iż Sułkowski odmłodził orkiestrę i otworzył filharmonię na szeroką publiczność. Obiektywne spojrzenie na działalność WMF w okresie panowania Sułkowskiego obnaża nie tylko fałszywość tych opinii, ale także nieprawidłowości o charakterze finansowym. Przeprowadzony w 2017 r. audyt ujawnił, że Piotr Sułkowski nie składa oświadczeń majątkowych, oraz zatrudnia samego siebie jako głównego dyrygenta, przy czym w praktyce sam sobie ustala wysokość dodatkowego wynagrodzenia, które pobiera niezależnie od pensji dyrektorskiej.
Wszystko to było to możliwe dzięki temu, że zarząd samorządu województwa Warmińsko-Mazurskiego (który jest organizatorem WMF) podpisał z Sułkowskim umowę, mimo iż jako kandydat na dyrektora występował on jako przedsiębiorca. Co więcej, po wygranym konkursie Sułkowski nie zlikwidował swojej działalności gospodarczej, co jest wymagane przez prawo. Audytorzy stwierdzili, że było to sprzeczne z Ustawą o ograniczeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne z dnia 21. sierpnia 1997 r. (tzw. „ustawa antykorupcyjna”). Mimo tych szokujących ustaleń Urząd Marszałkowski nie podjął żadnych kroków w celu ukrócenia tego stanu rzeczy.
Spełnianie czy kształtowanie oczekiwań społecznych?
Kiedy Piotr Sułkowski w 2011 r. obejmował stanowisko dyrektora w jednym z pierwszych wywiadów zapowiedział, że będzie realizować „programy, projekty, które mogłyby szeroko otworzyć drzwi przed każdym nowym słuchaczem. Nie minęły trzy lata, a nowej polityce programowej przyklasnęli socjologowie, którzy badali funkcjonowanie WMF. Michał Chełmiński i Dorota Olko w swoim Studium przypadku Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej (sic!) apodyktycznie stwierdzili, że „nowy sposób działania [WMF] jest bardziej demokratyczny.
Co autorzy Studium mieli na myśli? Być może to, co miał na myśli pracownik Urzędu Marszałkowskiego, z którym rozmawiali, tj. że „polityka prowadzona przez obecną dyrekcję filharmonii wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Czy to jednak nie kłóci się ze statutowym celem WMF, którym jest kształtowanie potrzeb i aspiracji muzycznych społeczeństwa? Wydaje się, że dyrektor Sułkowski od początku traktował ten statutowy zapis bardzo elastycznie, gdyż już w 2011 r. zapowiadał:
– Planuję programy, projekty, które mogłyby szeroko otworzyć drzwi przed każdym nowym słuchaczem. Jeśli nie zechce on słuchać muzyki klasycznej, to może na przykład skusi go dobry kabaret muzyczny?
Kabaret muzyczny
Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych olsztyńska orkiestra znalazła się w głębokim artystycznym i finansowym kryzysie. Szefem olsztyńskich muzyków był wtedy pewien niesławny dyrektor, który urozmaicał koncerty poprzez występy kabareciarzy. Miejsce owego dyrektora w latach sześćdziesiątych zajął Roman Urbanek, który powiedział rzecz, która dziś jest wciąż aktualna:
– Celem orkiestry symfonicznej nie jest […] bawienie publiczności, a jej umuzykalnianie. Tymczasem […] orkiestra nasza występowała niejednokrotnie z programem, który określiłbym jako „zbyt frywolny artystycznie”.
Dyrektor Urbanek w latach sześćdziesiątych doprowadził olsztyńską orkiestrę do formy niemal w pełni symfonicznej nie tylko pod względem obsady instrumentów, ale także jeśli chodzi aspiracji artystyczne. Mówiąc o „frywolności” w programie swojego poprzednika Urbanek miał na myśli nie tylko opowiadanie dowcipów podczas przerw, ale także programy złożone z wiązanek arii operowych, operomontaże, widowiska quasi baletowe, oraz inną działalność zupełnie niezwiązaną z wykonywaniem muzyki symfonicznej. Było to zatem wszystko to, co dziś dyrektor Sułkowski traktuje jako normalny program działalności artystycznej.
Sułkowski & Sułkowski
Warmińsko-Mazurska Filharmonia gra to, co gra, gdyż Piotr Sułkowski zatrudnia sam siebie jako głównego dyrygenta, co ma swoje konsekwencje prawne, finansowe i artystyczne. W drodze wniosków o informację publiczną ustalono, że w latach 2011-2019 Piotr Sułkowski dyrygował 314 koncertami, natomiast dyrygenci gościnni poprowadzili 339 koncertów. Ktoś by pomyślał, że to jeszcze nie hegemonia, bo to przecież niecała połowa. Niewielu ludzi chyba jednak zdaje sobie sprawę, że dyrygent gościnny ma praktycznie kilka dni na zrobienie programu (zwykle od poniedziałku do próby generalnej w piątek), co przy rozprężeniu artystycznym i moralnym wśród części zespołu często oznacza orkę na ugorze.
Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby pieniądze, które Piotr Sułkowski brał dla siebie przeznaczyć na wynagrodzenie dla dyrygentów-rezydentów, którzy prowadziliby orkiestrę choćby przez jeden cały sezon. O jakich kwotach mowa? Poza pensją dyrektorską Sułkowski pobierał dodatkowe wynagrodzenie za dyrygowanie na podstawie ustnych (sic!) umów ze swoim zastępcą Maciejem Sternickim. W praktyce wystawiał faktury jako firma „SINFONIA Piotr Sułkowski” dla Warmińsko-Mazurskiej Filharmonii, której był dyrektorem. Kwoty dodatkowego wynagrodzenia dorównywały pensji dyrektorskiej, a czasem ją przekraczały.
Pauperyzacja artystyczna
Co o tym wszystkim sądzą sami muzycy? Można podejrzewać, że nawet jeśli niektórzy są świadomi tego stanu rzeczy, to nie podjęli żadnych działań w obawie o utratę pracy. Zanim ktoś zostanie muzykiem orkiestrowi przez długie lata musi kształci się w szkołach muzycznych, na akademiach i w uniwersytetach. Należy sądzić, iż większość z tych muzyków WMF ma świadomość, iż to, czym się zajmują od ponad dziesięciu lat to artystyczna pauperyzacja ich wiedzy i talentu. Cała sprawa była badana przez CBA i Prokuraturę, lecz służby te w praktyce nie zrobiły nic. Skoro nie można liczyć na sprawiedliwość, to można zaapelować do zawodowej godności muzyków. Odpowiednią formą protestu w tej sytuacji byłoby, gdyby w najbliższy piątek muzycy WMF odeszli od pulpitów i odmówili gry z Sułkowskim. Być może niektórzy pracownicy WMF pamiętają jeszcze, że poprzedni dyrektor na własnej skórze przekonał się o tym, że zwalnianie pracowników tuż przed końcem własnej kadencji to nie jest dobry pomysł.
Widzę że maszyna oczerniania ruszyła, komu na tym zależy? Kto to sponsoruje?
Oczerniania? Chyba w końcu cała prawda wyjdzie na jaw. Żenujące
Tak tak, maszyna oczerniania ruszyła i zaczernia wszystkie dokumenty w urzędzie marszałkowskim i filharmonii po to, żeby nie dało się z nich wyczytać żadnych kwot.
A teraz dyrektor Piotr robi kolej wałek tzn. namaszczajac nowa osobę na dyrektora bez konkursu na to stanowisko a sprawę chce załatwić rękoma muzyków. Nie ładnie! Gdzie jest prokurator?
Muzycy w tajnym głosowaniu odpowiedzieli się za tą kandydaturą więc w czym problem
A myśli pan/pani że ich zdanie miało jakiekolwiek znaczenie? Nawet jeśli wszyscy by się opowiedzieli przeciwko to i tak nic by to nie dało. Decyzja zapadła odgórnie i nie mają nic do gadania. To jest farsa.
A co to tryb postępowania? Konkurs? Przetarg?
Autor “artykulu” wstydził się pod nim podpisać. Ukiel.info ile zapłacili Wam za tego paszkwila?
Dyrektor filharmonii wstydził się składać oświadczenia majątkowe.
Melepeto – przecież jak wół stoi, że Olga Wolińska.
O ranki, ale zawistny artykuł. Szkoda, że autorka (ciekawe z czyjej inspiracji) tak jednostronnie podeszła do tematu. Po tylu latach pracy – tak fantastycznych wydarzeń, tylko na coś takiego nas stać?
Artykuł jest zawistny, bo mówi prawdę? Ta filharmonia już prawie nie gra muzyki symfonicznej. To jest dom tańca i sala konferencyjno-widowiskowa na wynajem. Jeśli od wielkiego dzwonu gra się tam coś poważnego, to po koncercie muzycy gratulują sobie nie pięknego wykonania, ale tego, że “znowu JAKOŚ się udało”. Wie o tym każdy, kto sięga pamięcią dalej niż poza 2011 r. Nie jest przypadkiem, że po 2006 nie ukazała się żadna monografia na temat olsztyńskiej filharmonii. Po prostu nie ma o czym pisać.
Nagle, po 11 latach zdaliście sobie sprawę jak jest?
Chłodno na to wszystko patrząc.. Czy rzeczywiście ukazane zarobki z tabeli są tak zatrważająco wielkie jak na stanowisko dyrektorskie? Co ma na celu pisanie takiego artykułu na chwilę przed odejściem dyrektora?
Może zamiast przyglądać się sprawom materialnym dyrektora warto byłoby się zainteresować sytuacją reszty pracowników, bo to może być większy skandal..
O sprawie pisał inny serwis już 4 lata temu. Poza tym w środowisku ten temat “chodził” już dużo wcześniej. Problemem nie jest wysokość pensji dyrektorskiej, ale dodatkowe zarobki jako dyrygenta. Z przedstawionych informacji wynika, że Sułkowski praktycznie zawierał umowy SAM ZE SOBĄ i praktycznie nikt tego nie kontrolował. Zgodnie z umową z 2017 r. Sułkowski nie miał prawa do dodatkowego zarobkowania, chyba, że była to zatwierdzona przez Urząd Marszałkowski działalność konkurencyjna. Trudno uznać dyrygowanie we “własnej” filharmonii za działalność konkurencyjną. W umowie z 2017 r. Sułkowski miał wyraźnie określoną kwotę całkowitego wynagrodzenia za wszystko co robił dla filharmonii. Co do… Czytaj więcej »
Może ktoś chce mu zabrudzić dobre imię w nowym miejscu albo już sie nie boi mowic.
A co do muzyków to chyba mniej niż 5 tys nie zarabiają… To nie jest źle jak na olsztyńskie warunki i granie koncertu raz na tydzień/dwa
Oczywiście, że zarabiają ZNACZNIE MNIEJ niż 5 tysi. Bujną ma Pani wyobraźnię.
Nie 5 a 3. Podstawowa pensja muzyka filharmonii w Olsztynie jest niższa od najniższej krajowej. Jest mi wstyd się podpisać pod komentarzem własnym nazwiskiem bo tak uwłaczające są to warunki finansowe po 17 latach nauki i z tytułem magistra przed nazwiskiem. A co do samej orkiestry… muzycy chcą grać symfonie i tęsknią za ambitnymi programami! Poziom frustracji z tego powodu przewyższa nawet za związany z wysokością wynagrodzeń. Ale muzyków nigdy o nic się nie pyta! Ani o muzykę ani o dyrygentów ani o dyrektora. Może czas najwyższy to zmienic…?
Cieszy mnie, że chociaż anonimowo kilka osób z orkiestry się tu wypowiedziało. Ale dlaczego w ostatni piątek (16.09.2022) weszliście na estradę? Przecież jest was tam więcej niż trzy osoby, którym to wszystko nie podoba się ani finansowo, ani artystycznie. W 2011 r. orkiestra pozbyła się dyr. art. J. Przybylskiego, bo muzykom nie podobały się jego metody i plany kadrowe. A teraz? Sułkowski bierze dwie pensje, prezentuje chłam, a Wy posłusznie mu to gracie. Na służby, ani kontrolę nie ma co liczyć. Tylko Wy sami możecie to zmienić.
Zarobki muzyków są jawne, wystarczy zadzwonić do filharmonii. Tam uzyska Pan/Pani informację jaką kwotę mamy w umowie, oraz że 5 tysięcy muzyk orkiestrowy nie zobaczył nigdy. Nie będę pisać publicznie ile zarabiamy w naszej szanownej instytucji za etat (nie za milion chałtur, których się łapiemy przy każdej możliwości, nie w grudniu, kiedy szanowny dyrektor litościwe organizuje spektakle, których jest tak dużo, że zobaczę wymarzoną “4” z przodu), bo po co się nad sobą użalać? Teraz każdemu jest ciężko.
5 tysięcy? Boże, nawet w najlepszym miesiącu nie miałam takiej pensji BRUTTO w tej filharmonii. Skąd w ogóle pomysł na taką kwotę? 🙂
To podobnie jak u nas🤦🏽♀️. Miasto nieco mniejsze ale orkiestra symfoniczna na naprawdę dobrym poziomie.Podwyżka następuje wtedy gdy najniższa krajowa idzie w górę. U nas dodatkowo nowa dyrekcja próbuje uwiązać muzyków na smyczy przy instytucji, poprzez nakaz🤣 zgłaszania bezpośrednio dyrekcji dodatkowych grań,pomimo że nie kolidują z pracą. O pomysłach związanych z dniami na żądanie czy na dziecko(!) szkoda nawet pisać. Jak na razie orkiestra nie daje sobie wejść na głowę ale czekamy co tam jeszcze wymyśli góra. Trzymajcie się ciepło!
Sułkowskiemu nie trzeba nic brudzić, bo już ma brudne. Tylko służby z niewiadomych powodów nie chcą się tym zająć. Najwidoczniej ma takie same szczęście jak jego kolega Piotr Rozkrut z Krakowa.
a jak było w Jaraczu jak Kijowski był dyrektorem? Sam sobie załatwiał robotę na reżyserowanie za nie małe pieniążki a dla ludzi nie było. To wszystko jedna klika ktos tam nieźle za sznurki ciągnie.
To prawda. Ale Kijowski przynajmniej składał oświadczenia majątkowe i umowy też były zawierane zgodnie z prawem. No i z tego co wiem, to kwoty jednak były dużo mniejsze, bo dyrektor Jaracza nie reżyserował połowy spektakli w sezonie.
Strach pomyśleć, że na to stanowisko przyszedłby prawdziwy dyrygent i co tydzień żądałby od muzyków nowego programu. Oczywiście nie takiego “pitu-pitu”, tylko uwertury, koncertu i całej symfonii. Starzy melomani jeszcze pamiętają dobre sezony filharmonii oraz znakomitych wykonawców.
“Nowa elita” , która bywa w tym przybytku aby się tylko pokazać towarzysko , nie ma pojęcia o czym mowa. Dla nich Sułkowski to wyrocznia – ” o tempora o mores”.
Dlaczego strach pomyśleć?
Racja. Nie musiałoby być strasznie, by byłoby może nawet zabawnie. Można by się pośmiać, gdyby nie to, że region mógłby przez to stracić orkiestrę przynajmniej na cały sezon, gdyż trzeba by ją sformować od nowa. Tymczasem pozostajemy z orkiestrą chałturniczą (niezależnie od poziomu pojedynczych muzyków).
Akurat jako niestety dojazdowy słuchacz mogę powiedzieć, że zespół chyba cieszyłby się z takiego obrotu sytuacji. Widać ich zadowolenie po koncertach symfonicznych, oprócz spoconych twarzy goszczą u nich uśmiechy. Słuchałam różnych orkiestr, między innymi koszalińskiej, gdańskiej i toruńskiej i poziom naszej rodzinnej nie jest niższy. Z kolegą na emeryturze muzycznej rozmawiałam o tym, że dobry dyrygent może podnieść zespół a zły zniszczyć go do cna. To chyba o naszych olsztyńskich muzykach smutna prawda. Może jeszcze nie jest to sprawa stracona
No to czekamy na dobrego dyrygenta. A Sułkowskiemu już dziękujemy.
Tekst bardzo interesujący, ale jest tu jeden podstawowy dziennikarski PROBLEM. A właściwie dwa. Mieszanie informacji z komentarzem – to raz. Brak odniesienia się drugiej strony, tj. samego P. Sułkowskiego. Ale artykuł cenny, bo obnaża mechanizm…
W którym miejscu informacja jest POMIESZANA z komentarzem? Poza tym nawet gdyby tak było, to istnieje taka zapomniana forma dziennikarska nazywana ‘felietonem’, która polega na przedstawianiu informacji i jednoczesnym wyrażaniu opinii. Czyste informacje przedstawiają tylko gazety w Korei Północnej. Dyrektor Sułkowski miał już cztery lata temu okazję, aby odnieść się do tych “zarzutów”, tj. wtedy, kiedy pierwszy raz napisał o tym inny serwis. Wspomniany serwis publikuje sprostowania i głosy polemiczne. Sułkowski nie skorzystał z szansy, a to znaczy, że niczemu nie zaprzecza. Może nawet jest z tego zadowolony, czemu się nie dziwię, bo każdy by się cieszył z podwójnej pensji.
Ludzie a dla kogo wy chcecie grac ta wielka symfonikę? Nie zauważyliście, ze czasy się zmieniły i ludzi to nie interesuje? Ludzie chcą muzyki filmowej i rozrywkowej. Chcecie grac do pustej sali to grajcie wielka symfonike. Od czasu do czasu tak, ale nie co tydzień!
To w takim razie należy rozwiązać orkiestrę, bo muzykę filmową i rozrywkową można grać w trzyosobowym combo.
W trzyosobowym combo nie można zagrać koncertów z dziełami Dvoraka, Karłowicza, Haydna, Brahmsa, Sibeliusa i Mozarta, które w niedługim czasie będą miały miejsce w filharmonii. Zresztą poprzednie sezony również obfitowały w różne wymagające dzieła symfoniczne, nie rozumiem tego linczu na filharmoników. Marzy się czasami jakiś Szostakowicz, Prokofiew,Schnittke, ale… czy jako społeczność jesteśmy na to otwarci i gotowi?
O jakiej społeczności mowa? Jeśli chodzi o społeczność muzyków, to z Sułkowskim na pewno nie jesteście gotowi. Robienie koncertu skrzypcowego Sibeliusa czy symfoni Brahmsa w cztery dni, to kpina nie tylko ze słuchaczy, ale przede wszystkim z muzyków.
Pani redaktorka popełniła na pewno jeden błąd. Rola dziennikarza nie jest namawianie do DZIKIEGO STRAJKU! Prawo do strajku jest bardzo ograniczone w Polsce, wymaga wejścia w spór zbiorowy, zrobienia referendum strajkowego i można zrobić tylko strajk ostrzegawczy. Bo tym jest odejście od pulpitów. To nieodpowiedzialna wypowiedź i niegodna dziennikarza.
Szkoda, że nie ma wypowiedzi różnych grup zainteresowanych, arepertuar arii i operetek, czy baletów to wcale nie jest kabaret, tylko czasem nawet symfonika. Czyż suita Czajkowskiego Dziadka do Orzechów to coś gorszego ? Aria Stefana Stanisława Moniuszki to kabaret? Szkoda, bo liczyłam na tekst zachowujący maksimum obiektywizmu.
Czuć powiew PeReLu z tej wypowiedzi. Dyrektor zatrudnia sam siebie bez żadnej kontroli, muzycy są sfrustrowani i zastraszeni, a Pani wygaduje bzdury, że nie wolno namawiać do strajku. Co do programu artystycznego, to poniekąd się zgodzę: suita baletowa to pod względem formy coś o co najmniej oczko niżej niż symfonia, nie mówiąc już o programach koncertowych złożonych z arii operowych. Filharmonia to nie opera, ani sala baletowa. Tu jest ESTRADA, a nie scena (proszę sprawdzić różnicę w słowniku). Pani najwidoczniej nie ma pojęcia do czego została powołana orkiestra SYMFONICZNA – ta konkretna w Olsztynie, oraz każda inna w historii muzyki.… Czytaj więcej »