Serca kurcząt i podroby z jelenia – na takie menu może liczyć ryś, którym od kilkunastu dni opiekują się leśnicy z Nadleśnictwa Olsztynek.
Największy w Polsce dziki kot nie był nigdy dotąd pacjentem „leśnego szpitala” prowadzonego przez Nadleśnictwo Olsztynek. Ryś, który trafił pod opiekę olsztyneckich leśników, przyjechał z okolic Wielbarka. Był skrajnie osłabiony i wychudzony. Zwierzę prawdopodobnie uległo ciężkiemu zatruciu.
– Zaczął przyjmować pokarm. Podajemy mu jedzenie w niewielkich porcjach co trzy godziny. Stan rysia jest nadal ciężki, ale robimy wraz z lekarzem weterynarii robimy wszystko, aby go wyleczyć. Mamy nadzieję, że ryś wróci do swojego naturalnego środowiska – mówili pod koniec września leśnicy z ośrodka w Napromku.
Leśnicy, którzy podjęli się opieki nad tym rzadkim drapieżnikiem bardzo ostrożnie wypowiadali się o szansach powrotu rysia do zdrowia. Po ponad dwóch tygodniach prognozy są nieco bardziej optymistyczne.
– Ryś z każdym dniem nabiera sił. Przyjmuje pokarm. Karmimy go m.in. sercami kurcząt i podrobami z jelenia – opowiadają dziś opiekunowie z Napromka.
Leśnicy liczą, że w ciągu kilku tygodni ryś wróci do swojego naturalnego środowiska.
Ryś to jeden z największych polskich drapieżników i jeden z dwóch, obok żbika, dzikich gatunków kotów występujących w Polsce. Choć ich krajowa populacja jest stabilna, spotkania z nimi należą do rzadkości, ponieważ ryś jest skrytym i czujnym zwierzęciem.
W trakcie poszukiwania jedzenia rysie przemierzają średnio 7 km w czasie jednej nocy, ale mogą przebyć i ponad 20 kilometrów. Gatunek ten objęty jest ochroną ścisłą.