Obecnie pracownicy zarabiający najniższą krajową otrzymują 3010 zł brutto. W przyszłym roku minimalne wynagrodzenie ma wzrosnąć do 3500 zł.
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, przyznał, że rząd zamierza podnieść pensję minimalną dwa razy – w styczniu i lipcu.
– Informacja z posiedzenia Rady Dialogu Społecznego: rząd skłania się ku zaproponowaniu wzrostu płacy minimalnej do 3350 zł od 1 stycznia 2023 r. oraz 3500 zł (ok. 2700 zł netto) od 1 lipca 2023 r. – przyznaje Kozłowski.
Dlaczego w ten sposób? Zgodnie z art. 3 ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, przy prognozowanej inflacji, przekraczającej 5 proc., wzrost płacy minimalnej na 2023 r. zaplanowany będzie w dwóch terminach: od 1 stycznia 2023 i od 1 lipca 2023. Ustawowy wskaźnik wzrosnąć musi minimalnie o prognozowaną na 2023 r. inflację, tj. zgodnie z przedstawionym przez rząd dokumentem minimum o 7,8 proc.
– Nic mnie już nie zdziwi. Naprawdę chciałbym podnosić moim pracownikom wynagrodzenia, bez ponaglań rządu. Ale popatrzymy na koszty pracodawcy. Obecnie najniższa wynosi 3010 zł brutto, to ja muszę wydać ponad 3626 zł, bo dochodzą składki ZUS. W przyszłym roku będę musiał wydawać ponad 4 tys. zł. Jak na to zarobić? – przyznaje właściciel jednej z olsztyńskich firm z branży handlowej.
Dodał, że wolałby, żeby to raczej inflacja spadła, aby pracownicy mogli odczuć spadek cen, jednak na to się nie zanosi.