17 września, w rocznicę ataku ZSRR na Polskę, otwarty został nowy kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną.
Jako pierwszy śluzę przepłynął Zodiak II należący do Urzędu Morskiego w Gdyni. Uroczystości z udziałem władz państwowych z prezydentem RP Andrzejem Dudą i Premierem RP Mateuszem Morawieckim na czele, a także z członkami rządu rozpoczęły się od podniesienia biało – czerwonej flagi i odegrania Mazurka Dąbrowskiego. Uroczysta część imprezy, poprzedzająca otwarcie śluz, była zamknięta dla osób z zewnątrz. Do sceny, na której przemawiali prezydent, premier i prezes PiS, dostęp mieli jedynie dziennikarze TVP i zaproszeni goście. Nie zaproszono osób, w tym samorządowców z regionu, którzy krytykowali inwestycję i politykę PiS dotyczącą przekopu. – Państwo, które rozumie swój potencjał i znaczenie, nie może sobie pozwolić na to, by być zależnym, by ktoś inny decydował o jego ważnych i strategicznych sprawach (…) Ukończenie tej inwestycji to zwycięstwo na przekór wielkim interesom i wielkim pieniądzom, które te interesy wspierają – powiedział prezydent RP Andrzej Duda.
Dotychczas polskie jednostki musiały za każdym razem uzyskiwać zgodę Rosji na przepłynięcie przez Cieśninę Piławską. Po otwarciu kanału problem zniknie, skróci się także droga dla jednostek płynących z zatoki na zalew. Prace na Mierzei Wiślanej rozpoczęły się w październiku 2019 roku. Ich inwestorem jest Urząd Morski w Gdyni, a generalnym wykonawcą pierwszej części tej inwestycji zostało konsorcjum NDI/Besix. Przy budowie przekopu Mierzei Wiślanej sięgnięto po wiele nowatorskich na skalę światową rozwiązań np. w falochrony wmontowano betonowe prefabrykaty, dzięki którym udało się zmniejszyć ilość potrzebnego betonu i zwiększono odporność falochronów na zmiany klimatyczne, Wykonano też dwa mosty obrotowe, dzięki którym ruch statków nie zakłóci ruchu samochodowego nad kanałem żeglugowym.
Inwestycję krytykował m.in. senator PO Jerzy Wcisła, od lat gorący orędownik budowy kanału. Jego zdaniem, mimo że państwo wydało na inwestycję prawie 2 mld zł, to do portu w Elblągu nie wpłynie żaden statek o parametrach, dla których budowany jest kanał. Zamiast jednostek, które mogą przewozić do 5 tys. ton, nadal port w Elblągu będzie mógł rozładowywać takie same statki jak obecnie: o zanurzeniu do 2 metrów i ładowności do 1 tys. ton.