Nurek znalazł zwłoki kobiety zamordowanej 24 lata temu? Z dna Jeziora Dywickiego wyłowiono torbę ze szczątkami

Z dna Jeziora Dywickiego nurkowie wyłowili torbę z ciałem. Są to prawdopodobnie szczątki Joanny Gibner. Kobieta została zamordowana przez męża zaledwie trzy tygodnie po ślubie, miała wtedy 23 lata. Do zbrodni doszło w 1996 roku. – To pewne, że znaleźliśmy Asię. Ze względu na ubranie – mówi w rozmowie z nami Janusz Szostak, organizator poszukiwań.

Poszukiwania w Jeziorze Dywickim rozpoczęły się 26 maja. Rejon, w którym była zatopiona  torba, został wytypowany na podstawie akt sprawy. To było niezwykle trudne zadanie – powierzchnia jeziora wynosi około 18 hektarów, a jego głębokość to 7 metrów.

“Wiele wskazuje na to, że podczas pierwszego dnia poszukiwań – zorganizowanych przez Fundację Na Tropie – zostały odnalezione szczątki Joanny Gibner, zamordowanej w 1996 roku 23-latki. Nurek Marcel Korkuś natrafił w Jeziorze Dywickim na torbę, która prawdopodobnie zawiera szczątki kobiety” – napisał na Facebooku Janusz Szostak, prezes Fundacji na Tropie, organizator poszukiwań.

Marcel Korkuś, który natrafił na torbę ciałem, to zawodowy nurek. Na początku maja znalazł ciało 3,5-letniego Kacpra z Nowogrodźca. Zwłoki zostały znalezione w rzece Kwisie około półtora kilometra od miejsca, w którym widziano go po raz ostatni. Poszukiwania chłopca śledziła cała Polska.

“To pewne, że znaleźliśmy Asię. Ze względu na ubranie”

Torba ze szczątkami w Jeziorze Dywickim znajdowała się około 40 metrów od brzegu na głębokości trzech metrów. Dzisiaj (27 maja), pod nadzorem policjantów i prokuratora, prowadzone były działania mające na celu wydobycie ciała z dna jeziora. W akcji brała również udział Wodna Służba Ratownicza z Wrocławia. Na miejscu obecna była też matka zaginionej Joanny Gibner. Po południu nurkowie wyłowili szczątki z jeziora, teraz zostaną poddane szczegółowym badaniom kryminalistycznym.

Pierwsze poszukiwania ciała zmordowanej kobiety odbyły się w 2019 roku, ale nie przyniosły efektów. – Nie mamy co prawda stuprocentowej pewności, lecz wiele wskazuje, że jest to finał naszych poszukiwań – dodaje Janusz Szostak i w rozmowie z nami dodaje: – Ale to pewne, że znaleźliśmy Asię. Ze względu na ubranie.

Morderstwo Joanny Gibner to jedna z mroczniejszych tajemnic Olsztyna. Był to także jeden z pierwszych procesów poszlakowych. Przypadek doczekał się także swojej nazwy – „sprawa Świtezianki”, co nawiązuje do ballady Adama Mickiewicza. 

Nie powiedzieli, co zrobili z ciałem

1996 rok. Zaledwie trzy tygodnie po ślubie 23-latkę zabija mąż Marek W. z podolsztyńskich Dywit. Na początku twierdzi, że Joanna nie wróciła na noc do domu. Angażuje się w poszukiwania. Przez lata utrzymuje, że żona zaginęła, potem twierdzi, że go porzuciła i wyjechała za granicę.

Zabójstwo wyszło na jaw po latach. Marek W. związał się z Emilią F. Pewnego dnia kobieta przyszła na policję. Była przerażona. Twierdziła, że partner ją bije, a przed laty zabił swoją żonę Joannę Gibner. Kobieta zeznała ponadto, że brat Marka W., który pomagał zatopić zwłoki, szantażuje go. Marka W. sąd skazał za zabicie żony, po wyjściu z więzienia wyjechał do Anglii, gdzie zmarł. Nie zdradził, gdzie ukrył ciało.

Oprócz braci o zbrodni wiedział jeszcze Tomasz H., kolega Marka W., który pomagał przewozić zwłoki w torbie. Bracia zeznali, że torbę z ciałem obciążyli złomem i zatopili w Jeziorze Dywickim. Brat mordercy narysował prowizoryczną mapę, ale nie udało się zweryfikować tych zeznań. Brat Marka W. i Tomasz H. nigdy nie chcieli ujawnić, co stało się z ciałem.

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
wpDiscuz
Exit mobile version