Istnieją twarde dowody na to, że zabijanie dzików nie jest skuteczną metodą walki z ASF – twierdzą działacze okręgu olsztyńskiego Partii Lewica Razem. Co proponują w zamian?
Jeszcze niedawno mówiło się, że w Olsztynie żyje około 600 dzików. Obecnie szacuje się, że ich populacja zmniejszyła się co najmniej o jedną czwartą. Przyczyny są dwie. Po pierwsze, od ubiegłego roku władze miasta usypiają bytujące w mieście dziki. Pomagają w tym rozstawione w mieście odłownie – stacjonarne i mobilne.
Lewica apeluje na Facebooku
Drugi powód to afrykański pomór świń, który niedawno dotarł również do Olsztyna. Wiadomo, że wirus jest odpowiedzialny za śmierć kilku zwierząt, które żyją w stolicy Warmii i Mazur. Przypomnijmy też, że przez ASF do lasów nie można wywozić dzików na obszarach położonych do 100 kilometrów od granicy m.in. z obwodem kaliningradzkim.
Swojego rodzaju apel na Facebooku wystosowali właśnie działacze okręgu olsztyńskiego Partii Lewica Razem. Powołują się przy tym m.in. na liczby i stanowisko Polskiej Akademii Nauk.
“Istnieją twarde dowody na to, że zabijanie dzików nie jest skuteczną metodą walki z ASF” – twierdzą działacze Lewicy.
I tłumaczą:
“Z odpowiedzi na interpelację złożoną przez posłów i posłanki z Lewicy, Zielonych, KO i PSL wynika, że tylko 0,4% zabitych pod pretekstem walki z ASF dzików miało tę chorobę! Co więcej, zgodnie ze stanowiskiem Polskiej Akademii Nauk (PAN), uśmiercanie dzików nie rozwiązuje problemu. Konieczne jest podjęcie działań o wiele bardziej efektywnych, takich jak bioasekuracja i nadzór weterynaryjny. Jednocześnie PAN zwraca uwagę na fakt, że aż ok. 80% padłych dzików miało kontakt z wirusem ASF, zatem to jak najszybsze odnalezienie i usunięcie ich ze środowiska powinno być działaniem priorytetowym”.
“Depopulacja dzików może mieć opłakane skutki dla ludzi”
Zdaniem Lewicy, gwałtowna depopulacja dzików może mieć również opłakane skutki dla ludzi. “Spowoduje ona zachwianie równowagi ekosystemu i wzrost zachorowań na choroby przenoszone przez drobne zwierzęta leśne – boreliozę, kleszczowe zapalenie mózgu, wściekliznę, gorączkę krwotoczną HFRS” – piszą w swoim liście działacze.
Wskazują też, że dziki pozytywnie wpływają na ekosystem – spulchniają glebę i żywią się larwami owadzich szkodników. “Wbrew nagonce, dziki przyczyniają się do ograniczenia rozprzestrzeniania się chorób, zjadają bowiem padlinę, chore ptaki i ssaki” – czytamy w apelu.
Jest w nim również mowa o szkodach, jakie te zwierzęta wyrządzają na polach. Zdaniem Lewicy, wynikają one z faktu, że “rolnicy i koła łowieckie nie potrafią się dogadać w kwestii metody zabezpieczenia pola przed dzikami (ogrodzenia elektryczne, siatki wokół upraw). Efekt jest taki, że pozostaje ono niechronione”.
Co proponuje Lewica?
Zdaniem Lewicy, dobrym rozwiązaniem byłoby odsuwanie obwodów łowieckich od miast. Pozwoliłoby to – jak wskazują – zapobiec sytuacjom, kiedy dziki w poszukiwaniu schronienia przed myśliwymi uciekają do skupisk ludzkich. Uważają też, że większą uwagę należy poświęcić odpowiedniemu zabezpieczaniu śmietników, które kuszą łatwo dostępnym pożywieniem.
Lewica mówi też o “niepokojącym zwyczaju dokarmiania dzików przez myśliwych”. “Dzików gwałtownie przybywa, w związku z czym myśliwi mają wytłumaczenie dla ograniczenia ich populacji (którą de facto sami zwiększają) – piszą działacze.
I proponują stworzenie programu, który sprawi, że dziki w miastach, takich jak Olsztyn, nie będą czuły się bezpiecznie i nie będą miały możliwości łatwego znalezienia pożywienia. Twierdzą przy okazji, że również mieszkańcy powinni przestać je dokarmiać.