Inflacja wzrasta z każdym miesiącem nie tylko w Polsce (w maju wyniosła 13,9 proc. w skali rok do roku), ale także w Europie. Nawet 40 proc. firm ze Starego Kontynentu ma zwiększyć wydatki na wynagrodzenia i świadczenia pracownicze.
Eksperci szacują, że podwyżka inflacyjna ma wynieść nawet 10 proc., bo mniej więcej o tyle podniósł się poziom cen w skali roku (w maju br. inflacja wyniosła 13,9 proc.).
Taki duży wzrost inflacji jest spowodowany głównie cenami żywności, ale także nośników energii i paliw. Wiele firm w Polsce, zwłaszcza mniejszych i średnich, ponosi coraz wyższe koszty działalności.
Stąd pomysł, aby zwiększyć wydatki na wynagrodzenia, niestety nie każdą firmę będzie na to stać. Pracownicy z branż operujących na niskich marżach, jak gastronomia, turystyka czy handel, raczej nie otrzymają podwyżek. Najłatwiej o nie będzie zatrudnionym w firmach budowlanych, logistycznych czy kurierskich.
Średnie zarobki w Olsztynie wynoszą: w gastronomii (ponad 3,3 tys. zł brutto), turystyce (niemal 4 tys. zł brutto), handlu (3950 zł brutto), logistyce (3,6-5,2 tys. zł brutto), firmach kurierskich (4 tys. zł brutto). Przypomnijmy, że najniższa krajowa pensja to 3010 zł brutto.
Podwyżka inflacyjna nie jest obowiązkowa. To dobrowolna inicjatywa pracodawcy, która nie jest narzucona przez przepisy Kodeksu Pracy.
Z drugiej jednak strony pracodawcy są pod presją pracowników, którzy przecież nie chcą pracować za przysłowiową miskę ryżu, a przecież ceny towarów rosną z miesiąca na miesiąc, przez co zatrudnieni mogą z każdym kolejnym miesiącem kupić mniej towarów.