Niezadowoleni z pracy zarządu mieszkańcy SM Jaroty, którzy nie zgadzają się z licznymi podwyżkami, jakie wdraża spółdzielnia, poprosili o pomoc senator Lidię Staroń. Najpierw na szkolnym boisku odwołali zarząd, a teraz starają się o nadzór kuratora.
Senator Lidia Staroń po raz kolejny na konferencji prasowej podkreśliła, że zarząd spółdzielni jest tylko pracownikami mieszkańców. Tymczasem w SM Jaroty nastąpiło odwrócenie ról i wybrani przedstawiciele instytucji robią, co chcą, podwyższają opłaty, a ich pensje mogą równać się z płacami polityków.
Według mieszkańców, zarząd działa bezprawnie, ponieważ został odwołany.
– Zarząd przestraszył się ludzi i odwołał walne, lecz to nie miało podstawy prawnej. Ludzie powiedzieli, że to nic i sami wzięli udział w walnym zgromadzeniu. Mamy protokół tego zgromadzenia. Od tamtej chwili spółdzielnia jest bez zarządu – przyznała Lidia Staroń.
Dodała, że ponieważ zarówno w zarządzie, jak i radzie nadzorczej (kadencja zakończyła się 7 czerwca) nadal działają osoby nieupoważnione, złoży zawiadomienie do prokuratury.
Protestujący poinformowali, że złożą wniosek do sądu o ustanowienie kuratora spółdzielni.