Miasto zdecydowało się na wymianę gruntów z UWM-em, w efekcie czego to samorząd będzie jedynym właścicielem terenu rekreacyjnego między os. Generałów a Brzezinami. Paradoksalnie, nie musi to oznaczać dobrych wieści dla okolicznych mieszkańców.
Teren rekreacyjny pomiędzy ul. Andersa a Sosnkowskiego to miejsce, które chętnie odwiedzają mieszkańcy os. Generałów czy Brzezin. Znajduje się tam plac zabaw czy boiska do koszykówki lub piłki nożne. Jest poprzecinany ścieżkami spacerowymi.
Lata świetności ma za sobą, dlatego też mieszkańcy zgłaszali lub zgłaszają różne projekty z nim związane.
– Na pierwszy rzut oka wygląda on na obszar jednolicie zagospodarowany z bujną zielenią, boiskami, alejkami, placem zabaw, ławkami itp. Jednak formalnie przez środek przebiega granica działki gminnej i uniwersyteckiej – przyznaje radny Mirosław Arczak.
I to właśnie przez brak prawa własności gminy do całego tego terenu, część projektów mieszkańców została odrzucona w OBO.
Radny Arczak od lat apelował, aby działki na tym terenie miały jednego właściciela. Nadarzyła się szansa, aby to zmienić.
Trzy lata temu za takim pomysłem opowiedzieli się nie tylko mieszkańcy, ale także Rada Osiedla Generałów oraz Spółdzielnia Kormoran (miała w użyczeniu teren należący do UWM). Dzięki ich zabiegom udało się uzyskać poparcie Komisji Sportu i Rekreacji oraz Komisji Inwestycji i Rozwoju dla wniosku skierowanego do prezydenta Olsztyna o wskazanie na konieczność podjęcia starań o uzyskanie działki należącej do UWM, na której znajduje się część terenu rekreacyjnego.
– Na ostatniej sesji (25.05) rada miasta uchwaliła zmianę szeregu działek pomiędzy gminą a UWM, czego efektem ma być m.in. scalenie własności gminy Olsztyn całego terenu rekreacyjnego – dodaje Arczak.
Zdaniem radnego nie musi to jednak oznaczać rewitalizacji tych gruntów, gdyż plany miasta są niejednoznaczne.
– Jest to dłuuugi pas rezerwy terenu pod wielką ulicę planowaną od lat 80., a kryjącą się pod hasłem NDP, czyli „Nauka-Dom-Praca”. Miałaby ona łączyć ul. Krasickiego z al. Sikorskiego, a dalej prowadzić do al. Warszawskiej i łączyć się z równie wielką ulicą mającą połączyć ul. Wilczyńskiego z al. Warszawską, co wymagałoby np. budowy estakady nad rzeką Łyną – przyznaje radny Mirosław Arczak.
Dodał, że jak na razie to są plany, a żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Z resztą trudno przypuszczać, że realizując projekt tramwajowy, miasto miałoby pieniądze na kolejną wielką inwestycję.