Bezrobocie albo owoce. Inżynierowie z Kaliningradu mają zbierać jagody

Władze największego pracodawcy w obwodzie kaliningradzkim – montowni Awtotor – zachęcają swoich pracowników, w tym wykwalifikowanych inżynierów, do zbierania owoców. Z uwagi na zachodnie sankcje firma zawiesiła swoją działalność. Rosjanom to się przestaje podobać – są wściekli na Władymira Putina.

Po 24 lutego, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, kraje Zachodu nałożyły sankcje na wiele podmiotów związanych z największym krajem świata. Z początku Rosjanie nie odczuwali ich wpływu na życie.

Jako jedni z pierwszych skutki pogarszającej się sytuacji w kraju doświadczyli mieszkańcy Kaliningradu – regionu, w którym produkuje się niewiele, a niemal wszystko sprowadza z „dużej” Rosji czy innych krajów Europy. Wzrosły m.in. ceny owoców i warzyw oraz biletów lotniczych. Podróże do Moskwy i innych rosyjskich miast się wydłużyły, z uwagi na to, że państwa NATO zamknęły niebo dla Rosji.

Na dodatek, Awtotor, największy pracodawca w regionie, montownia samochodów bmw, hyundai i kia, w maju wysłała pracowników na urlop. Pracownicy, w tym inżynierowie, mieliby pracować przy… zbieraniu truskawek (87-122 zł dniówki), jagód (90-170 zł dziennie) czy jabłek (14 groszy za kilogram).

Tymczasem średnia pensja w Awtotorze wynosiła 3,5 tys. zł, zatem nie ma szans na zrównanie zarobków. W dodatku zatrudnieni mieliby ponieść koszty dojazdu – ok. 100 km od Kaliningradu.

To jest k… hańba! – stwierdził jeden z rosyjskich internautów.

– Wysłać do tej pracy menedżerów Awtotoru – przyznał inny.

Powoli mieszkańcy obwodu stają się sceptycznie nastawieni do polityki Władymira Putina. W maju nieznani sprawcy napisali „nie wojnie” na Kolumnie Zwycięstwa (Kaliningradczycy mają dość wojny! – czytaj więcej).

Na razie trudno ocenić, czy takie kłopoty mogą przerodzić się w bunt społeczny. Z relacji, jakie otrzymuję od znajomych zza rosyjskiej granicy, wynika, że w Kaliningradzie spada poparcie dla polityki Władimira Putina. Mieszkańcy regionu są też mniej wrażliwi na lejącą się z rosyjskiej telewizji propagandę, bo z racji bliskości Polski i Litwy oraz kontaktów z nami, mogą łatwo konfrontować oficjalne przekazy z rzeczywistością – przyznaje dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych UWM (Wirtualna Polska).

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
wpDiscuz
Exit mobile version