Ludzka bezmyślność nie zna granic. W ostatnim czasie przekonali się o tym m.in. leśnicy z Nadleśnictwa Nidzica. Pod koniec lipca nieznani sprawcy wyrzucili do lasu pojemniki z chemicznymi substancjami. Koszt utylizacji śmieci wyniesie 130 tys. zł. To cztery razy więcej niż roczne sprzątanie lasu.
Kryminalnym wciąż nie udało się złapać sprawców, którzy pod koniec lipca podrzucili śmieci do lasu niedaleko miejscowości Moczysko w gminie Nidzica. Policjanci i leśnicy znaleźli 15 plastikowych pojemników o pojemności tysiąca litrów każdy, w których znajdowały się substancje chemiczne.
Odpady farb i lakierów
Według wyników badania przeprowadzonego przez grupę Ratownictwa Chemicznego PSP w Olsztynie, zabezpieczone substancje na szczęście nie były ani łatwopalne, ani wybuchowe. Część z nich zawierała jednak niebezpieczne dla zdrowia i życia odpady farb i lakierów.
Leśnicy z Nadleśnictwa Nidzica i przedstawiciele firmy, która podjęła się utylizacji śmieci, zważyli już niebezpieczne chemikalia. – Koszt utylizacji tych odpadów to prawie 130 tys. zł. Dla porównania, w poprzednich latach na sprzątanie lasu wydawaliśmy około 30 tys. zł rocznie – mówi Grzegorz Tarkowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Nidzica.
Policjanci wciąż próbują ustalić sprawcę bądź też sprawców przestępstwa. – Zgromadzony do tej pory materiał dowodowy został przekazany do prokuratury z wnioskiem o wszczęcie śledztwa. Za popełnione przestępstwo grozi do 5 lat pozbawienia wolności – mówi sierż. Alicja Pepłowska z Komendy Powiatowej Policji w Nidzicy.
Śmieci w lesie stały się normą
Leśnicy z Nidzicy nie kryją złości i liczą, że policja i prokuratura odnajdą sprawców. Przy okazji mają też nadzieję, że ta historia będzie miała inny finał niż przypadek z ubiegłego roku.
W sierpniu 2019 roku do lasu na terenie Nadleśnictwa Kudypy ktoś wyrzucił… 15 tysięcy zepsutych kurzych jaj. Były spakowane i ustawione na drewnianych paletach. Na usunięcie zgniłych śmieci leśnicy wydali wówczas 5000 zł. Pieniędzy do dzisiaj nie odzyskali, bo policjantom nie udało się ustalić sprawców.
Niestety, śmieci w naszych lasach to już norma, a policjanci coraz częściej informują o nielegalnych leśnych wysypiskach na Warmii i Mazurach. Przypomnijmy, że również pod koniec lipca dwóch mężczyzn urządziło sobie wysypisko śmieci w lesie w gminie Purda niedaleko Olsztyna.
Policjanci znaleźli kilkaset opon i zbiorniki po paliwie. W sprawie zatrzymano dwie osoby w wieku 28 i 33 lat. Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe.
Monitoring w lasach to też powoli norma
Czy monitoring w lasach jest potrzebny? Zdaniem leśników to pytanie jest trochę retoryczne. “Monitoring bez wątpienia pomaga chronić mienie skarbu państwa i poprawia bezpieczeństwo odwiedzających lasy” – przekonują.
Od 2010 roku sukcesywnie wdrażany i rozwijany monitoring na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie spowodował, że do końca ubiegłego roku aż 2285 sprawców zostało ukaranych.
– 38 sprawców przestępstw, m.in. wyrąb i kradzież drzew, kłusownictwo i wandalizm – zostało skazanych – mówi Adam Pietrzak, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie.
I dodaje: – Pozostałe zdarzenia stanowiły wykroczenia, a większość ukaranych to kierujący pojazdami, którzy zatrzymywali się i parkowali w lesie poza miejscami wyznaczonymi.
Część z nich to również osoby, które wyrzucały śmieci do lasu. Czasami jednak monitoring rejestruje inne przypadki, które świadczą o ludzkiej bezmyślności. Leśnicy przywołują na przykład zdarzenie z końca czerwca na terenie Nadleśnictwa Górowo Iławeckie.
Dwóch mężczyzn wypoczywało w wodzie, ale nie tylko relaks mieli w głowie. Nadmiar swojej energii postanowili rozładować na tablicy informującej o zakazie połowu ryb. W żaden sposób nie potrafili wytłumaczyć swojego postępowania. Wszystko widziało jednak oko monitoringu, dlatego obaj zostali ukarani mandatami.
Niebezpieczne chemikalia w lesie pod Nidzicą
Fot. Archiwum Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie